Rozdział 38
… Jak do tego doszło, że Jaśko, który w swej młodości tak zachwycił sia w Marcysi od Szałajów, że matce swej, Leonii, powiedział „Ta albo żadna”, w tej Ameryce tak sobie smak zepsuł, że w czarnym kolorze zagustował? A może to zdradliwa natura Marcysi, co poszła na lep bolszewickiej propagandy i została kochanką majora Bobywańca w taką zamorokę Jaśka wepchnęła, że było mu już wszystko jedno? Aj, człowiecze, jak ty możesz być sędzią drugiego, jak ty w jego skórze nie żył, jego łzami nie płakał? Co ja wiem o bracie moim? Ano, przyjdzie wstyd przecierpieć, ale ostatnią wolę Jaśka do cała ja wypełnię. No, kłopot serdeczny, ale i szczęście, że Sirlej więcej beżowa jak czarna. Tak czy siak, kiedy do nas do Rudnik przyjedzie, tak pewnie naród będzie za nią oglądał sia jak za strażacką orkiestrą. Owa! Big dill! Tysiąc jest sposobów urodzenia, a jeden zginienia! Nieważny kolor skóry, ważna krew, copod nią płynie, a nikto nie zaprzeczy, że to krew Pawlaków… Takie myśli wypełniały skołataną głowę Kaźmierza w tę pierwszą noc po pogrzebie jego brata… Też sobie Kaźmierz bidy napytał przez te FBI. Jakby tak mieszało sia do tego policji, nie byłoby kłopotu, nikto by jej nie odszukał, bo ta cała czekoladka marki Sirlej ani słowa po naszemu nie rozumie. A tak przepadło! Mister September będzie musiał jej spadek wypłacić i tak samo my goli z tej Ameryki wrócimy, jakeśmy do niej jechali. Że też Jaśko nie umiał politycznie myśleć pod kątem tego seksu: mało, że sam z mniejszości etnicznej, tojeszcze sobie wziął na garb drugą mniejszość, tylko że w gorszym odcieniu! Żeby jego wilcy! Taki sobie w Ameryce dogodzi, a nam w Polsce przyjdzie z tego spowiadać sia. Dobrze, że to nie stalinowskie czasy, bo byśmy chyba z tej kolaboracji z imperializmem długo na UB musieli tłumaczyć sia. A ten konus, co całą kołdrę sobie teraz na łeb naciągnął, to miast za grzeszne chucie brata swego ze wstydu przykucnąć, to jeszcze darmo gębę studzi, mnie o koleje losu Jaśka obwiniając! A ki czort jemu kazał do czarnej przyłaszać sia? Mało to rodaczek w tym Sikago? Niechby już nawet nie zza Buga była, niechby nawet z Łodzi czy Poznania, ale zawsze co rasa to rasa! Nogi może nawet i krótsze, jak u tych czekoladowych, za to ambicja większa: swojaczka nie zgrzeszy, póki nie ustali, co ona z tego będzie miała. Aj, Bożeńciu, mogli my przywieźć z tej Ameryki silny majątek, a tak aby kłopotu dorobiwszy sia… Kargul westchnął z żałości nad charakterem Johna Pawlaka, co nie umiejąc swych chuci utrzymać na uwięzi, naraził rodzinę na wstyd i straty majątkowe: te Pawlaki to wszystkie takie, że prędzej zrobią jak pomyślą……Ciocia Shirley. E tam, jaka to ciocia! Przecież ona ma tylko trzy lata więcej ode mnie! Ale za to jest na innym etapie rozwoju niż ja. Jest wyzwolona! Nie nosi stanika! Nie uznaje żadnych konwenansów! To Shirlej mi pokaże prawdziwą Amerykę! Obiecała mi to. Tylko czy te wapniaki się zgodzą? Muszą, bo tylko przeze mnie mogą jakoś nawiązać kontakt z córką Johna! Tak, muszę przyznać, że September-Junior zrobił dla nas dobry uczynek. Tylko gorzej, że chce za to nagrody. Bob jest strasznie na mnie napalony, co najmniej jak Franio… Ci mężczyźni to kretyni: powtarza ci taki w kółko; że jesteś podobna do jego żony i myśli, że coś na tym zyska. Chyba zrobiłam dobry uczynek dzwoniąc do jego żony. Skoro mu tak przypominałam jego żonę, to dlaczego nie miałby wrócić do swoich korzeni? Jak twierdzi mister September, cała Ameryka szuka teraz swoich korzeni! Dlaczego Franio ma znowu zostać w tyle jak prawdziwy nieudacznik? Gorzej z Bobem: Junior zjawi się jutro rano po odbiór nagrody za znalezienie Shirley. Powiedział, że gdyby przewidział, kogo odnajdzie, to by się tak bardzo nie starał. A swoją drogą bardzo ciekawe, jak doszło do tego, że dziadek John połączył się z matką Shirley. Może to zew krwi? Zenek kiedyś usłyszał od jednego marynarza, że noc z Murzynką równa się stu nocom z Polką! Dobrze byłoby przekonać do tego Juniora… Z tą myślą zasnęła i śniło jej się, że wraca z Ameryki czerwonym mustangiem, a obok niej siedzi ciocia Shirley.