– Ja jestem bankrut! Jestem finished! Skończony człowiek! Ja straciłem cały prestiż! I am looser! Ja mogę tylko skoczyć prosto na tę głupią głowę! -jął się walić obydwiema pięściami po głowie, chcąc się ukarać za zgodę na występ znajomych Septembra.
– Mike Kuper od jutra może iść na wellfare! On już nie dostanie żadnego commercialu! Widzicie przed sobą idiotę! – Why? – zapytał Junior, nie zdejmując ręki z ramienia Ani.
– Why? On się jeszcze pyta! – Mike kopnął swoją marynarkę z wściekłością.
– Bo tylko idiota dopuszcza do głosu ludzi za darmo – wskazał oskarżycielsko palcem Pawlaka i Kargula.
– Jakby każdy z nich zapłacił pięć dolarów za minutę, to by uważali na każde słowo! A tak gadali, co im ślina na język przyniosła! I ty się dziwisz, Teddy, że tam u nich jest cenzura?! Najwyraźniej winą za tę katastrofę obarczał Septembra.
– Keep smiling! – September podniósł z podłogi jego marynarkę i narzucił mu ją na ramiona.
– Jutro będzie lepszy dzień! – Nie dla mnie -ponuro stwierdził Mike, patrząc z obrzydzeniem na całą trójkę, która odebrała wiarygodność jego firmie. September był innego zdania. Objął serdecznie Pawlaka i Kargula.
– To było wspaniałe! Tu nikt tak nie umie walczyć o rodzinę! Junior gorliwie przytaknął ojcu, przyciskając przy okazji biodro Ani do swojego. Kaźmierz obserwował to z wyraźną dezaprobatą. Co z tego, że syn mister Septembra był – wedle jego słów – człowiekiem sukcesu? Co z tego, że był supervisorem w firmie „Panasonic”? Kaźmierz nie zapomniał, że ten chłopak z kolczykiem w uchu próbował smaku kobiet wszelkiej maści i narodowości. Niech on lepiej nie szuka szczęścia ujego wnuczki, bo jak by kto próbował Anię skrzywdzić, to kolacji on nie dożyje… Kto znał Kaźmierza Pawlaka, ten mógł to wszystko wyczytać z jego miny. Żeby Bobby September nie miał wątpliwości co do stanu cywilnego Ani, Pawlak wydobył z kieszeni rodzinne zdjęcie przy ciągniku Ursus C-330, na którym obok jego wnuczki stał jej mąż, Zenobiusz Adamiec. Podczas gdy Junior oglądał rodzinną fotografię, Pawlak wziął pod rękę mister Septembra.
– Niech mister powie, panie September, ta Sirlej znajdzie sia? – Mów do mnie Wrzesień! – dał Pawlakowi przyjacielskiego kuksańca w bok.
– W RAF-ie sierżant łamał sobie na moim nazwisku język. Nic dziwnego, że potem listy do mnie znajdowałem wyrzucone w latrynie. I tak zostałem tym cholernym Septembrem! A mój syn nawet nie umie tego dobrze wymówić -popatrzył na Juniora i powiedział wyraźnie, jak mówi się do głuchego – Wrzesień.
– Fseszeń – Junior starał się wymówić to słowo, ale zaplątał się w syczące zgłoski jak mucha w pajęczą sieć. Popatrzył bezradnie na Anię. Dziewczyna śmiała się z tych jego wysiłków. Chłopak oświadczył szczerze, że widzi pierwszą Polkę, poza Polą Negri, która potrafi się uśmiechać.
– Czy mogę coś dla ciebie zrobić? – dopytywał się gorliwie – Pokażę ci Chicago by night! Okey? – Okey – zgodziła się Ania.
– Ale najpierw musisz pomóc odnaleźć Shirley! Pomożesz? – Postaram się. For you…