Изменить стиль страницы

Czas anioła Misi

Kiedy Misia rodziła swoje pierwsze dziecko, anioł pokazał jej Jerozolimę.

Misia leżała na łóżku w sypialni w białej pościeli, w zapachu wyszorowanych ługiem podłóg, oddzielona od słońca rypsowymi zasłonami w lilie. Był lekarz z Jeszkotli i pielęgniarka, i Genowefa, i Paweł, który wciąż sterylizował wszelkie narzędzia, i anioł, którego nikt nie mógł zobaczyć.

Misi mieszało się wszystko w głowie. Była zmęczona. Bóle przychodziły nagle i nie potrafiła dać sobie z nimi rady. Zapadała w sen, półsen, marzenia na jawie. Zdawało jej się, że jest maleńka jak ziarnko kawy i wpada w lej młynka ogromnego niczym pałac. Spada w czarną czeluść i dostaje się w tryby mielącej maszyny. Boli. Jej ciało zamienia się w pył.

Anioł widział myśli Misi i współczuł jej ciału, choć nie rozumiał, na czym naprawdę polega ból. Zabrał więc duszę Misi na jedną chwilę zupełnie gdzie indziej. Pokazał jej Jerozolimę.

Misia zobaczyła ogromne połacie płowej pustyni, które falowały, jakby były w ruchu. W tym morzu piasku, w łagodnym obniżeniu, leżało miasto. Było okrągłe. Otaczały je mury, w których umieszczono cztery bramy. Pierwsza brama była Mleczna, druga Miodowa, trzecia Winna, a czwarta – Oliwna. Z każdej bramy prowadziła do środka jedna droga. Pierwszą gnano woły, drugą prowadzono lwy, trzecią niesiono sokoły, a czwartą szli ludzie. Misia znalazła się w środku miasta, gdzie na wybrukowanym ryneczku stał dom Zbawiciela. Stanęła przed jego drzwiami.

Ktoś zapukał od wewnątrz i zdziwiona Misia zapytała: „Kto tam?" „To ja" – odpowiedział głos. „Wyjdź" – odrzekła. Wtedy wyszedł do niej Pan Jezus i przytulił ją do piersi. Misia poczuła zapach płótna, w które był ubrany. Wtuliła się w lnianą koszulę i czuła, jak bardzo jest kochana. Kochał ją Pan Jezus i cały świat.

Lecz tu anioł Misi, który bezustannie baczył na wszystko, zabrał ją z ramion Pana Jezusa i rzucił z powrotem w rodzące ciało. Misia westchnęła i urodziła syna.