— Jak długo żyje Urpianin? — odezwał się Dean po raz pierwszy od naszego przybycia do kryształowej wieży.
— Odchodzi, gdy straci wartość dla społeczeństwa. A więc Lu mówił prawdę!
— To znaczy? — Dean pytał dalej. — Jak długo trwa życie przeciętnego Urpianina?
— Półtora wielkiego okrążenia, czyli około.stu siedemnastu waszych lat. W tym czasie przeżywa on więcej niż wy przez pięć tysięcy lat ziemskich. Nie chodzi o to, że życie jest ograniczone. Można tempo procesów fizjologicznych zwalniać. Można przyspie-szać — zaczynał znów mówić krótkimi fragmentami zdań. — Wydłużyć do tysiąca wielkich okrążeń. Proste. Ale zwolnione tempo utrudnia działanie: wiele wydarzeń. Nie można uchwycić. Zbyt dużo w porównaniu ze zdolnością percepcji. Mniejsze bezpieczeństwo. Zwiększenie tempa: taka sama liczba wrażeń. Wydarzenia wolniej płyną. Doskonalsza analiza. Większe bezpieczeństwo.
— A więc każdy Urpianin może dowolnie regulować tempo swego życia?
— Nie może. Dublomózg. Pamięć Wieczysta — jedno tempo. Urpianin patrzył w twarz Deana.
— Chcesz zobaczyć Pamięć Wieczystą? — rozległ się znów melodyjny głos.
— Chcę!
Urpianin powiódł po nas wzrokiem, jak gdyby czytał w naszych oczach.
— I wy też chcecie, choć się boicie. Ale na to trzeba zrównać tempo.
— Jeśli… — podjął Andrzej.
— Żadne eksperymenty. Żaden nacisk wbrew woli! — uprzedził Urpianin. — Zgadzacie się?
Nim ktokolwiek z nas zdążył odpowiedzieć, wnętrze sali wypełniła gęsta mgła. Mgła ta wystąpiła ze ścian i otoczyła nas nieprzeniknioną zasłoną. Poczułam ostry ból w głowie. Trwało to jednak krótką chwilę. Ból ustał, mgła opadła i ujrzałam, że znajduję się pod przezroczystą kopułą kryształowego „domu”.
Salka była nieduża, niemal zupełnie pusta. Tylko pod ścianami spostrzegłam dziwacznie powyginane sprzęty czy maszyny z jakiegoś różowawego tworzywa.
Naraz tuż przede mną ukazały się dwie postacie Urpian. Szły wolno, splecione długimi ramionami, kołysząc się płynnie na nogach. Zdawały się mnie nie dostrzegać.
— Co oni robią? — zastanowiłam się i zaraz usłyszałam melodyjny głos.
— Doznają przyjemności obcowania ze sobą. Cecha prymitywna, zanikająca. To nieważne. Patrz dalej.
Nie trzeba było mi o tym przypominać. Nie mogłam oderwać wzroku od tych dwóch istot, które podeszły w tym czasie do ściany i rozdzieliły się, rozchodząc na dwie strony. Każda z nich przeszła przez niewielki otwór w ścianie do ciasnej,kabiny”, opisywanej już nam parokrotnie przez Zoe. Przez sufit i ściany salki biegła gęsta sieć rurek czy innych przewodów połączonych czarnymi kulami. Po chwili przewody te poczęły migotać różnokolorowymi światełkami. Urpianie stali nieruchomo — mogło wydawać się, że śpią.
— Co oni robią? — zapytałam niewidzialnego przewodnika.
— Połączyli się z dublomózgami.
— Z dublomózgami?
— Dublomózg objął prowadzenie! Zwiększenie pojemności pamięci! Wzmożenie percepcji. Wysoka sprawność kojarzenia. Wielokanałowe ciągi logiczne. Autosterowanie całego zespołu na podstawie myśli wytycznej.
Niewiele rozumiałam z tych objaśnień. Konwernomy Urpiańskie dobierały słowa z trudnością, gdyż korzystały widocznie ze zbyt małego materiału obserwacyjnego.
Naraz usłyszałam zwrot, na który czekałam od początku owej „audycji”, i czułam, że serce bije mi gwałtowniej.
— Dublomózg łączy się z Pamięcią Wieczystą!
Ujrzałam przed sobą długie, świecące węże przewodów, potem przysłoniły je kryształowe bloki wieży, by za chwilę przeobrazić się w szeregi kul, stożków i wielościanów oplecionych zawiłymi spiralami. Wszystko to zdawało się żyć, mimo bezruchu i niezmien-ności geometrycznego kształtu. Wielotysięczne roje światełek wędrujących skomplikowanymi drogami przewodów zapalały się i gasły, to znów rozbiegały, tworząc fantastyczną feerię świateł.
— Każdy impuls… Poprzez analizatory… Ta synteza bodźców przebiega jednocześnie… Krótkotrwałe związki… w poszczególnych ośrodkach układu… gdzie utrwala się… Jakby jeden wielki zbiornik…
Wpadły mi w uszy całe zdania, ale tylko ich strzępy docierały do mej świadomości. Zaczęłam uważniej wsłuchiwać się w te słowa.
— …faktów i podstawowych elementów wszystkich koncepcji naukowych. Tu zawarte jest niemal wszystko to, co stworzył umysł urpiański od blisko czterdziestu pięciu wielkich okrążeń. Ale pojemność tej pamięci, choć ogromna, jest ograniczona. Jesteśmy bliscy wyczerpania jej rezerw. Dlatego powstaje nowy, niewymiernie jeszcze potężniejszy sztuczny umysł. W miarę rozwoju sieci rozprzestrzenia swe centra na całą powierzchnię planety.
Znów otoczyła mnie mgła. Gdy się przerzedziła, ujrzałam przed sobą rozległą pustynną równinę z barwnymi stożkami „piasku” na tle niskich, prostopadłościennych bloków.
— Błyskająca! — zawołałam odruchowo.
— Tu powstaje centralny ośrodek myśli! Będzie kierował naszymi mózgami z nieosiągalną dotąd dokładnością. Będzie przewidywał przyszłość na kilka wielkich okrążeń naprzód.
— Prognozować na setki lat naprzód?
— Na zasadach prawdopodobieństwa. Operuje całym materiałem zebranym przez wszystkich Urpian, przez wszystkie nasze przyrządy! Dysponuje całą wiedzą o naszym świecie i doznaniach każdego Urpianina, a także kontroluje jego mózg. W ten sposób będzie mógł nie tylko niezmiernie dokładnie, z wielkim prawdopodobieństwem przewidywać przyszłość całego układu społeczeństwa, ale także, chociaż w nieco mniejszym stopniu, pojedynczych osobników.
— Ale do czego to doprowadzi? Jeśli wszyscy będziecie wiedzieli, co was czeka w przyszłości?
— Osiągnięta zostanie najpełniejsza harmonia między działaniem a myśleniem. Wybór najsłuszniejszej drogi rozwoju będzie tu osiągany z ogromną precyzją.
— A nowe odkrycia? Co z nimi zrobicie?
— Będą nieustannie korygować przewidywania, dostosowywać strukturę rozwoju cywilizacji do obiektywnych możliwości, a więc zapewniać mu najkorzystniejsze warunki.
— A więc nie będziecie znali swojej przyszłości?
— Będziemy ją znali w tym stopniu, na jaki pozwoli nam wiedza zawarta w Pamięci Wieczystej. Wy również znacie swą przyszłość, tylko stopień prawdopodobieństwa jest tu znikomy.
— Czy jednak przewodnictwo dublomózgów i Pamięci Wieczystej nie oddaje was niejako w niewolę tych maszyn?
— Dublomózg, a tym bardziej Pamięć Wieczysta, nie jest samodzielnie myślącą i doskonalącą się sztuczną istotą, lecz układem sieciowym, zbudowanym dla dokonywania ściśle określonych, wyznaczonych przez nas zadań. Jest narzędziem rozszerzającym zakres działania i potęgującym sprawność naszych mózgów. W sieci dublomózgów nie ma miejsca na te procesy, które określacie jako świadomość. Teoretycznie dublomózgi mogą swą pracę wykonywać nie sprzęgając się bezpośrednio z mózgiem naturalnym. Mogą one w sposób autonomiczny odbierać i wysyłać informacje, a więc przekazywać wyniki analiz, zadawać pytania, rejestrować odpowiedzi, odbierać dyrektywy.
— A więc takie dublomózgi spełniają podobną rolę jak nasze komputery krystaliczne?
— Podobną, lecz w sposób znacznie doskonalszy. Wasze mózgi krystaliczne są w obsłudze bardzo kłopotliwe i mało sprawne. Praca powolna, rozwlekła, wielostopniowa. Sprzężenie dublomózgu bezpośrednio z siecią neuronową naturalnego mózgu podnosi w wielkim stopniu sprawność jednego i drugiego. Pośrednictwo dublomózgu umożliwia ponadto włączenie się w obwody Pamięci Wieczystej, a więc dysponowanie całą wiedzą naszego świata.
— A czy jeszcze nie potraficie tworzyć sieci obdarzonych samodzielnym życiem i świadomością?
— Potrafimy, ale nie widzimy potrzeby. Jakiż byłby cel społeczny takich tworów? Co innego mido. Samodzielne istnienie. Samodzielność, samoorganizacja programowa, percepcja selektywna, pamięć plazmowa, zdolność samodzielnego rozwiązywania problemu, ale zarazem podporządkowanie naszej woli. Decydują instrukcje.
— Myślące narzędzia?
— Więcej. Nasze przedłużone zmysły, ramiona i mózgi. Poczułam znów ostry, krótkotrwały ból głowy.