Изменить стиль страницы

Czyjeś silne ręce złapały Austina za ramiona i kołnierz marynarki, wyciągnęły z chłodnej wody. Otarł oczy i zobaczył, że znajduje się w dużej szalupie. Dwunastu mężczyzn w białych mundurach marynarki wojennej i czarnych chustach na szyi wiosłowało energicznie. Pietrow leżał rozciągnięty u stóp Austina. Z rany na głowie ciekła mu krew. Uśmiechnął się słabo.

– Wszystko w porządku? – zapytał młody marynarz, siedzący na rufie obok Austina z ręką na rumplu. Na białym mundurze miał długi czarny płaszcz z mosiężnymi guzikami, czarną chustę na szyi i czarny lśniący kapelusz.

– Trochę przemokłem. Dzięki za wyłowienie nas.

Sternik wyciągnął wolną rękę.

– Josh Slade. Oficer pokładowy na USS “Constitution”. Zobaczyliśmy was stamtąd…

Wskazał “Old Ironsides”, który unosił się na wodzie kilkadziesiąt metrów dalej. Trzy wysokie maszty były jasno oświetlone.

– Nazywam się Kurt Austin. Jestem z Narodowej Agencji Badań Morskich i Podwodnych.

– Co tu robi NUMA?

Austin uniósł rękę do twarzy i dotknął sztucznego nosa. Podczas przymusowej kąpieli do połowy się odkleił. Austin oderwał go i wyrzucił za burtę. Pokręcił głową.

– To długa historia. Co z moim kumplem?

– Wygląda na to, że krwawienie ustało. Po powrocie na pokład udzielimy mu pierwszej pomocy.

Po wodzie niosła się muzyka z jachtu Razowa. Austin miał nadzieję, że Kaeli i Lombardo nic się nie stało. Łodzie pościgowe z uzbrojonymi załogami zniknęły bez śladu, ale instynkt i doświadczenie podpowiadały mu, że są gdzieś niedaleko.

– Czy ktoś widział motorówki, które nas goniły?

– Przez moment. Kiedy wasza łódź zatonęła, odpłynęły. Nie rozumieliśmy, dlaczego nie zostały, żeby wam pomóc. Nie wiem, gdzie się podziały. Byliśmy zajęci spuszczaniem na wodę swojej łodzi i nie zwróciliśmy na to uwagi.

– Mieliśmy szczęście, że tu byliście.

– Normalnie nie byłoby nas tutaj. “Constitution” odbija od brzegu tylko raz w roku. Czwartego lipcu. Ale dziś mamy specjalny nocny rejs pod żaglami. Wzięliśmy artylerzystów, żeby oddać dwadzieścia jeden salw. Gubernator i burmistrz dostali zgodę departamentu marynarki. Co się właściwie stało? Zauważyliśmy, że płyniecie, i nagle wasza łódź zatonęła.

Austin nie widział powodu, żeby kręcić.

– Urwaliśmy się z przyjęcia na jachcie. Tamte motorówki ostrzelały nas i straciliśmy sternika.

Slade popatrzył na Austina jak na wariata.

– Nie słyszeliśmy żadnych strzałów.

– Mieli tłumiki.

Slade zastanowił się.

– Widzieliśmy jakieś błyski, ale myśleliśmy, że to flesze. Kim byli tamci faceci? Przepraszam na moment…

Skierował łódź za “Constitution” i okrążył rufę z białym orłem i nazwą okrętu. Podpłynął pod wyciągi, które sterczały z góry jak drewniane ramiona. Marynarze w szalupie wyjęli wiosła z dulek i ustawili pionowo. Potem umocowali liny zwisające z okrętu i podciągnęli łódź do poziomu pokładu.

Załoga pomogła Pietrowowi wydostać się z szalupy. Rosjanin już poczuł się lepiej i szedł między dwoma podtrzymującymi go marynarzami. Ktoś zrobił materac z kamizelek ratunkowych, żeby ranny nie musiał leżeć na gołym pokładzie. Jeden z marynarzy dał Austinowi płaszcz do przebrania się z mokrej marynarki.

Slade zdjął kapelusz i wetknął pod pachę. Był brunetem po dwudziestce, kilka centymetrów wyższym od Austina. Z takim wyglądem mógłby pozować do plakatu werbunkowego marynarki.

– Witam na pokładzie “Old Ironsides”, najstarszego uzbrojonego okrętu wojennego na świecie z załogą Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych – powiedział z wyraźną dumą.

– Wiem, że ten okręt pokonał berberyjskich piratów i był zmorą Brytyjczyków podczas wojny 1812 roku. Nikt nie mógł go pokonać. Kiedy walczył z brytyjską fregatą HMS “Guerriere”, kule armatnie odbijały się od jego burt jak od żelaznego pancerza.

Austin popatrzył czule na sześćdziesięciodwumetrowy kadłub, długi bukszpryt, rozległy pokład z równymi rzędami dział i sześćdziesięciosiedmiometrowy grotmaszt.

– Mam nadzieję, że w jego wieku będę wyglądał przynajmniej w połowie tak dobrze jak on – dodał.

– Jesteśmy dumni, że udało się utrzymać ten okręt w takim stanie. Zbudowano go niedaleko stąd i zwodowano w 1797 roku. Burty są dębowe. Drewno pochodziło z południowego wschodu Stanów. Na poziomie linii wodnej kadłub ma grubość sześćdziesięciu trzech centymetrów. Części mosiężne i dzwon okrętowy wykonał Paul Revere. Pewnie zanudzam pana. Przepraszam. Zamiast dawać panu lekcję historii, powinienem zawiadomić Straż Przybrzeżną, że mamy na pokładzie rannego.

Slade poklepał się po kieszeniach płaszcza i zmarszczył czoło.

– Cholera. Zgubiłem komórkę. Musiała mi wypaść przy wsiadaniu do szalupy. Ale mam tu walkie-talkie do łączności z holownikiem. Powiem jego załodze, żeby przekazała wiadomość Straży Przybrzeżnej.

Gdy Slade wyjmował radio, Austin podszedł do Pietrowa, leżącego na pokładzie. Ktoś przykrył Rosjanina żaglem. Czuwał przy nim marynarz. Austin przyklęknął obok.

– Jak się czujesz, towariszcz!

Pietrow jęknął.

– Pęka mi głowa. Ale czego można się spodziewać, gdy pocisk odbije się od czaszki? Dlaczego za każdym razem, kiedy jesteśmy blisko siebie, muszę wylecieć w powietrze albo dostać postrzał?

– Taki masz fart. Razow najwyraźniej źle mnie zrozumiał. Przykro mi, że zginął twój człowiek.

– Wiedział, czym ryzykuje w tym niebezpiecznym biznesie. Jego rodzina dostanie wysokie odszkodowanie.

Austin powiedział Pietrowowi, żeby leżał spokojnie, potem wstał i podszedł do grubej drewnianej burty. Sięgała mu do brody. Kiedy patrzył na port, wrócił Slade.

– Zadanie wykonane – zameldował. – Załoga holownika zawiadomi Straż Przybrzeżną i patrol policji portowej. Poprosi o przysłanie pogotowia ratunkowego po pańskiego przyjaciela. Co z nim?

– Przeżyje. Centymetr niżej i straciłby część szarych komórek.

– On też jest z NUMA?

– Jest rosyjskim przedstawicielem handlowym Syberyjskiego Urzędu Ochrony Roślin.

Slade znów popatrzył na Austina ze zdziwioną miną.

– Co robi w porcie bostońskim?

– Szuka syberyjskich szkodników.

Slade zauważył, że Austin przygląda się holownikowi, stojącemu przy rufie okrętu.

– Wyciągnął nas z przystani – wyjaśnił. – Mieliśmy postawić żagle i zrobić rundkę dla telewizji.

Austin słuchał jednym uchem. Na dźwięk silników motorówek zmrużył oczy i wpatrzył się w ciemność. I hałas narastał. Zobaczył błyski z luf.

Pojawiły się trzy szybkie łodzie. Pędziły rzędem w kierunku rufy okrętu. Rozległ się terkot pistoletów maszynowych. Pociski odbijały się rykoszetem od holownika. Ze stalowego kadłuba szły iskry. Załoga otrząsnęła się z zaskoczenia. Zaryczały silniki, holownik cofnął się, a potem dał całą naprzód i odpłynął. Motorówki otoczyły go i pociski podziurawiły drewnianą sterówkę. Holownik zwolnił szybkość, przepłynął jeszcze kilkaset metrów i stanął.

Austin wściekle zacisnął pięści. Był bezradny. Nie mógł przeszkodzić w ataku na bezbronny holownik. Poprosił Slade’a o wywołanie szypra przez walkie-talkie. Po kilku próbach młody oficer zrezygnował.

– To na nic – powiedział. – Dlaczego oni ich zaatakowali?

– Wiedzieli, że holownik to nasz jedyny napęd.

Łodzie trzymały się na granicy ciemności poza zasięgiem wzroku. Austin słyszał ich silniki pracujące na wolnych obrotach. Potem znów zobaczył błyski z luf. Rozległy się szybkie stuki, jakby okręt dziobało sto dzięciołów. Slade spróbował wychylić się za burtę, żeby sprawdzić, co się dzieje, ale Austin ściągnął go na pokład.

– Jezu, ci idioci walą do nas! – krzyknął Slade. – Nie wiedzą, że to skarb narodowy?

– Nic nam nie będzie – uspokoił go Austin. – “Old Ironsides” wytrzymał ostrzał artyleryjski. Ogień z broni automatycznej nie jest dla niego groźny.

– Boję się, żeby moja załoga nie oberwała.

– Przestali strzelać. Niech pan powie swoim ludziom, żeby nie podnosili głów i czekali na rozkazy. Przepraszam. To pan tu dowodzi.