Изменить стиль страницы

— Cóż uczynili wasale biskupa?

— Nie wiem, i nie mnie to osądzać, lecz jak widzisz, herezja często bierze ślub z buntem przeciwko panom i dlatego zaczyna od chwalenia Pani Biedy, a później nie opiera się żadnej z pokus władzy, wojny, przemocy. W mieście Vercelli trwała wojna rodów i pseudoapostołowie zyskali na tym, a i owe rody wykorzystywały nieład, jaki przynieśli pseudoapostołowie. Panowie feudalni werbowali awanturników, by łupić mieszczan, mieszczanie zaś prosili o wsparcie biskupa Nowary.

— Co za poplątana historia. Ale czyją stronę trzymał Dulcyn?

— Nie wiem, był sam dla siebie stroną, wmieszał się w te wszystkie waśnie i szukał sposobności, by w imię ubóstwa głosić walkę z własnością bliźniego. Wraz ze swoimi, których było teraz trzy tysiące, osiadł na górze koło Nowary, zwanej Łysą Górą, i tam zbudowali zameczki i lepianki, a Dulcyn panował nad całym tym tłumem mężczyzn i kobiet, którzy żyli w najhaniebniejszym przemieszaniu. Stamtąd słał do swoich wyznawców listy, w których wykładał heretycką naukę. Powiadał i pisał, że ich ideałem jest ubóstwo i że nie są związani żadnym zewnętrznym węzłem posłuszeństwa, i że on, Dulcyn, jest zesłany przez Boga, by odpieczętował proroctwa i zrozumiał pisma Starego i Nowego Testamentu. Duchownych świeckich, predykantów i minorytów nazywał wysłannikami diabła i uwalniał wszystkich od obowiązku słuchania ich. I wyróżniał cztery wieki życia ludu Bożego, pierwszy w czasach Starego Testamentu, patriarchów i proroków, przed przyjściem Chrystusa, kiedy to małżeństwo było dobre, gdyż ludzie musieli się mnożyć; drugi wiek to wiek Chrystusa i apostołów, okres świętości i czystości. Potem przyszedł trzeci, kiedy to papieże musieli najpierw przyjąć bogactwa doczesne, by móc rządzić ludem, lecz ludzie zaczęli oddalać się od miłości do Boga, i przyszedł Benedykt, który przemawiał przeciwko wszelkiej własności doczesnej. Kiedy potem także mnisi od Benedykta zaczęli gromadzić bogactwa, przyszli bracia od świętego Franciszka i świętego Dominika, jeszcze surowsi od Benedykta w głoszeniu kazań przeciwko władzy i doczesnemu bogactwu. Ale wreszcie teraz, kiedy życie tylu prałatów jest sprzeczne z dobrymi przepisami, doszliśmy do końca trzeciego wieku i trzeba nawrócić się na nauczanie apostołów.

— Ale w takim razie Dulcyn nauczał tych samych rzeczy, których nauczali franciszkanie, a wśród franciszkanów właśnie duchownicy i nawet ty, ojcze!

— O tak, ale dobył z tej nauki przewrotny sylogizm! Powiadał, że aby położyć kres trzeciemu wiekowi, wiekowi znieprawienia, trzeba, by wszyscy duchowni, mnisi i bracia umarli śmiercią okrutną, powiadał, że wszyscy prałaci Kościoła, duchowni, mniszki, zakonnicy i zakonnice z zakonów predykanckich i minoryckich, eremici i sam papież Bonifacy winni zostać wyniszczeni przez cesarza, którego wskaże on, Dulcyn, a miałby nim być Fryderyk z Sycylii.

— Ale czyż właśnie nie Fryderyk przyjął życzliwie na Sycylii duchowników wygnanych z Umbrii i czyż nie minoryci żądali, by cesarz, choć jest nim dzisiaj Ludwik, zniszczył władzę doczesną papieża i kardynałów?

— Jest właściwe herezji lub szaleństwu przekręcać myśli najbardziej prawe i obracać je przeciwko prawu Bożemu i ludzkiemu. Minoryci nigdy nie domagali się od cesarza, by ten zabił innych kapłanów.

Mylił się, teraz to wiem. Kiedy bowiem kilka miesięcy później Bawarczyk ustanowił w Rzymie własny ład, Marsyliusz i inni minoryci uczynili duchownym, którzy dochowali wierności papieżowi, to właśnie, czego domagał się Dulcyn. Nie chcę przez to powiedzieć, że Dulcyn miał rację, lecz że także Marsyliusz zbłądził. Zacząłem jednak zastanawiać się, zwłaszcza po południowej rozmowie z Wilhelmem, jak prostaczkowie, którzy poszli za Dulcynem, mogli odróżnić między obietnicami duchowników a wprowadzeniem tych obietnic w życie przez Dulcyna. Czyż jego wina nie polegała na tym, że uczynił rzeczywistością to, co ludzie uznawani za prawowiernych chrześcijan głosili w celach czysto mistycznych? A może w tym właśnie tkwiła różnica, może świętość polegała na czekaniu, by Bóg dał nam to, co Jego święci obiecali, nie dążąc do zyskania tego środkami ziemskimi? Teraz wiem, że tak właśnie jest, i wiem, czemu Dulcyn był w błędzie; nie należy zmieniać porządku rzeczy, choć trzeba żarliwie oczekiwać jego odmiany. Ale owego wieczoru byłem wydany na pastwę sprzecznych myśli.

— Wreszcie —mówił mi Hubertyn —piętno herezji znajdziesz zawsze w pysze. W swoim drugim liście, z roku 1303, Dulcyn mianował sam siebie najwyższą głową kongregacji apostolskiej, na namiestników zaś wyznaczył przewrotną Małgorzatę (niewiastę) i Longina z Bergamo, Fryderyka z Nowary, Alberta Carentina i Walderyka z Brescii. I zaczął bredzić o następstwie przyszłych papieży, dwóch dobrych, pierwszym i ostatnim, dwóch złych, drugim i trzecim. Pierwszym jest Celestyn, drugim Bonifacy VIII, o którym prorocy powiadają: „Hardość twoja uwiodła cię i pycha serca twego, bo mieszkasz w jaskiniach skały.” Trzeci papież nie został nazwany, lecz o nim rzekłby Jeremiasz „oto ten lew”. I, o hańbo, Dulcyn rozpoznawał lwa we Fryderyku z Sycylii. Czwarty papież zdaniem Dulcyna nie jest jeszcze znany i winien to być papież święty, papież anielski, o którym mówił opat Joachim. Winien być wybrany przez Boga, a wtenczas Dulcyn i wszyscy jego zwolennicy (a było ich w tym momencie już cztery tysiące) otrzymaliby łaskę Ducha Świętego, zaś Kościół zostałby odnowiony aż do końca świata. Jednak w ciągu trzech lat, które poprzedzą jego nadejście, musi się spełnić całe zło i to Dulcyn starał się uczynić, szerząc wszędzie wojnę. Czwartym papieżem, i widać tu, jak demon kpi sobie ze swoich sukubów, był właśnie Klemens V, który ogłosił krucjatę przeciwko Dulcynowi. I było to sprawiedliwe, bo Dulcyn podtrzymywał teraz w swoich listach teorie nie do pogodzenia z prawą wiarą. Twierdził, że Kościół rzymski jest wszetecznicą, że nikt nie musi być posłuszny kapłanom, że wszelka władza duchowa przeszła teraz na sektę apostołów, że jedynie apostołowie tworzą nowy Kościół, że apostołowie mogą unieważnić małżeństwo, że nikt nie będzie mógł być zbawiony, jeśli nie przystąpi do sekty, że żaden papież nie może odpuszczać grzechów, że nie należy płacić dziesięcin, że życiem doskonalszym jest żyć bez ślubowania niż w ślubowaniu, że kościół poświęcony tak samo nadaje się do modlitwy, jak obora, i że można czcić Chrystusa w lasach i w kościołach, bez żadnej różnicy.

— Naprawdę powiedział to wszystko?

— Oczywiście, nie ma wątpliwości, napisał to. Ale uczynił coś gorszego. Kiedy umocnił się na Łysej Górze, zaczął pustoszyć wsie w dolinie, plądrować, by zapewnić sobie zaopatrzenie, w sumie wypowiedział prawdziwą wojnę całej okolicy.

— Wszyscy byli przeciwko niemu?

— Nie wiadomo. Może miał wsparcie niektórych, mówiłem ci już, że wmieszał się w miejscowe waśnie, w ten splot nie do rozwikłania. Nadeszła jednak zima roku 1305 jedna z najsurowszych w ostatnich dziesięcioleciach, i wszędzie dokoła panował wielki niedostatek. Dulcyn wysłał trzeci list do swoich zwolenników i wielu jeszcze dołączyło doń, ale życie tam na górze stało się nie do zniesienia, i nadeszły takie głody, że zjadali mięso koni i innych zwierząt i gotowane siano, i wielu od tego umarło.

— Ale z kim teraz walczyli?

— Biskup z Vercelli odwołał się do Klemensa V i zwołano krucjatę przeciwko heretykom. Ogłoszono odpust zupełny dla każdego, kto weźmie w niej udział, a zaproszono Ludwika Sabaudzkiego, inkwizytorów z Lombardii, arcybiskupa Mediolanu. Wielu wzięło krzyż, dążąc z pomocą werczelczykom i nowaryjczykom, również w Sabaudii, Prowansji, Francji, zaś biskup z Verceili objął dowództwo. Dochodziło do ciągłych starć między awangardami obu wojsk, ale umocnienia Dulcyna były nie do wzięcia i bezbożnicy otrzymywali w taki czy inny sposób wsparcie.

— Od kogo?

— Od innych bezbożników, jak myślę, którzy radowali się z tego zarzewia nieładu. Pod koniec roku 1305 herezjarcha został jednak zmuszony do opuszczenia Łysej Góry, pozostawiając rannych i chorych, i ruszył na ziemie Trivero, gdzie przywarł do skały, która wtedy zwała się Zubello, potem zaś i na wieki nazwana została Rubello albo Rebelio, stała się bowiem skałą rebeliantów przeciwko Kościołowi. Nie mogę opowiedzieć ci wszystkiego, co się zdarzyło, ale doszło do straszliwych rzezi. Na koniec jednak rebelianci zostali zmuszeni do poddania się. Dulcyna i jego zwolenników ujęto i sprawiedliwie skończyli na stosie.