Изменить стиль страницы

– Hej! – odpowiedziała Erika, nie mogąc się zdecydować, czy powinna podejść i – jak dobrze wychowana dziewczynka – podać rękę, czy po prostu wyjść.

– Ekm… to może ja pójdę na spacer…

– A może zamiast tego zaparzyłabyś kawę? – zaproponował Mikaeł, spojrzawszy na budzik. Właśnie minęło południe.

Erika skinęła potakująco głową i zamknęła drzwi do sypialni. Mikael i Cecilia spojrzeli po sobie. Cecilia wyglądała na zakłopotaną. Kochali się i rozmawiali ze sobą do czwartej nad ranem. A później Cecilia oznajmiła, że chce tu przenocować i że od dzisiaj ma w dupie to, czy ktoś wie, że bzyka się z Mikaelem. Spała odwrócona plecami, z ręką Mikaela na swojej piersi.

– Posłuchaj, wszystko jest w porządku – zaczął Mikael. – Erika ma męża i nie jest moją dziewczyną. Owszem, spotykamy się czasem, ale jej to zupełnie nie przeszkadza, że ty i ja coś tam sobie razem. Na pewno jednak jest ogromnie zażenowana.

Kiedy w jakiś czas później weszli do kuchni, Erika zdążyła już nakryć do stołu. Kawa, sok, dżem pomarańczowy, ser i tosty, wszystko wspaniale pachniało. Cecilia podeszła zdecydowanym krokiem do Eriki i podała jej rękę.

– To pierwsze powitanie było takie… pobieżne. Cześć!

– Cecilio, proszę wybacz mi, że zachowałam się jak słoń w składzie porcelany – odpowiedziała głęboko nieszczęśliwa Erika.

– Na Boga, zapomnij o tym! Napijemy się kawy.

– Hej! – przywitał się Mikael, obejmując Erikę. – Jak przyjechałaś?

– Samochodem, z samego rana. Dostałam wiadomość od ciebie o drugiej w nocy i próbowałam oddzwonić.

– A ja wyłączyłem komórkę – powiedział, uśmiechając się do Cecilii.

PO ŚNIADANIU ERIKA zostawiła mieszkańców chatki samym sobie, wychodząc pod pretekstem spotkania z Henrikiem Vangerem. Cecilia sprzątała ze stołu, odwrócona plecami do Mikaela. Podszedł bliżej i przytulił ją do siebie.

– I co teraz będzie? – zapytała.

– Nic. Erika to mój najlepszy przyjaciel. Od dwudziestu lat czasami bywamy ze sobą, czasami nie. I mam nadzieję, że ten stan rzeczy utrzyma się przez kolejne dwa dziesięciolecia. Ale nigdy nie byliśmy parą i nigdy nie przeszkadzamy sobie nawzajem w romansach.

– Czyli to nas łączy? Romans?

– Nie wiem, co nas łączy, ale najwyraźniej jest nam ze sobą dobrze.

– Gdzie Erika będzie spała w nocy?

– Załatwimy jej gdzieś nocleg. Pokój gościnny u Henrika. Nie będzie spała w moim łóżku.

Cecilia zamyśliła się.

– Nie wiem, czy to wytrzymam. Może ty i ona świetnie sobie radzicie w takim układzie, ale ja nie wiem… nigdy nie… – Pokręciła głową. – Pójdę do siebie. Muszę się nad tym trochę zastanowić.

– Cecilio, pytałaś mnie wcześniej o mój stosunek do Eriki i opowiedziałem ci o naszym związku. Jej obecność nie powinna być dla ciebie niespodzianką.

– To prawda. Ale dopóki znajdowała się na wygodną odległość w Sztokholmie, dopóty mogłam ją ignorować.

Założyła żakiet.

– Sytuacja jest przekomiczna – dodała z uśmiechem. – Przyjdź do mnie wieczorem na kolację. Weź ze sobą Erikę. Wydaje mi się, że ją polubię.

ERIKA ROZWIĄZAŁA problem noclegu na własną rękę. W związku z wcześniejszymi spotkaniami z Henrikiem nocowała u niego w jednym z pokoi gościnnych i teraz po prostu poprosiła o możliwość skorzystania z takiego pokoju.

Henrik nie potrafił ukryć radości i zapewnił Erikę, że jest zawsze mile widziana.

Mając z głowy tego typu formalności, Mikael i Erika przeszli przez most i na krótko przed zamknięciem usiedli na tarasie kawiarni Susanny.

– Jestem potwornie niezadowolona – powiedziała Erika. – Przyjeżdżam, żeby powitać cię na wolności, i znajduję w łóżku z miejscową femme fatale.

– Przepraszam.

– No więc jak długo… ty i miss Big Tits… – zapytała i zakręciła palcem młynka w powietrzu.

– Mniej więcej odkąd Henrik został współwłaścicielem.

– Aha.

– Aha co?

– Zwykła ciekawość.

– Cecilia to dobra kobieta. Lubię ją.

– Nie krytykuję. Tylko wyrażam niezadowolenie. Mam słodycze w zasięgu ręki, a muszę się odchudzać. Jak było w więzieniu?

– Jak w czasie dość porządnego urlopu wypełnionego pracą. A jak z gazetą?

– Lepiej. W dalszym ciągu ślizgamy się gdzieś na granicy upadku, ale po raz pierwszy od roku wzrosła liczba ogłoszeń. Dalej jesteśmy pod poprzeczką, ale zaczynamy wspinać się w górę. To zasługa Henrika. No i, co dziwne, wzrasta liczba prenumeratorów.

– Przecież od czasu do czasu zawsze tak jest. Raz wzrasta, raz maleje.

– Zgadza się, kilka setek w tę lub w tamtą stronę. Ale w ciągu ostatnich miesięcy przybyło nam trzy tysiące prenumeratorów. Przybywa ich systematycznie, trochę ponad dwustu pięćdziesięciu tygodniowo. Najpierw myślałam, że to zbieg okoliczności, ale ta tendencja ciągle się utrzymuje. Jak dotąd to największy wzrost nakładu pojedynczego numeru. Ci nowi czytelnicy znaczą więcej niż dochody z reklam. A jednocześnie wygląda na to, że starzy czytelnicy też konsekwentnie odnawiają prenumeraty.

– Dlaczego?

– Nie wiem. Nikt z nas nie potrafi tego pojąć. Nie mieliśmy żadnej kampanii reklamowej. Christer poświęcił tydzień na to, żeby zbadać, kto nas chce czytać. Po pierwsze to zupełnie nowi prenumeratorzy. Po drugie siedemdziesiąt procent stanowią kobiety. Normalnie zawsze przeważali mężczyźni, których też było około siedemdziesięciu procent. Po trzecie można tych ludzi opisać jako przedstawicieli klasy średniej, mieszkających pod miastem. To wykształceni nauczyciele, szefowie niższego szczebla, urzędnicy.

– Bunt klasy średniej przeciwko wielkiemu kapitałowi?

– Nie wiem. Ale jak tak dalej pójdzie, to nastąpi prawdziwa zmiana trzonu czytelników. Dwa tygodnie temu mieliśmy naradę redakcyjną i postanowiliśmy zacząć zamieszczać trochę nowego materiału; chcę mieć więcej artykułów o reprezentacji interesów pracowniczych w powiązaniu z TCO [††] i tego typu rzeczy. Ale też więcej reportaży demaskujących na przykład o sytuacji kobiet.

– Tylko nie zmieniaj zbyt wiele – ostrzegł Mikael. – Jeżeli przybywa nowych czytelników, to widocznie dlatego, że podobają im się obecne treści.

CECILIA ZAPROSIŁA na kolację również Henrika, może dlatego, żeby nie ryzykować nieprzyjemnych tematów. Przygotowała gulasz z dziczyzny, do którego podała czerwone wino. Erika i Henrik zaczęli od dyskusji o rozwoju „Millennium" i o nowych prenumeratorach, ale z czasem rozmowa zeszła na inne tematy. Nagle Erika zwróciła się do Mikaela z pytaniem, jak postępuje jego praca nad książką.

– Myślę, że za jakiś miesiąc dostarczę Henrikowi wstępną wersję kroniki.

– Kroniki w duchu rodziny Addamsów – wtrąciła z uśmiechem Cecilia.

– Tak, ma pewne aspekty historyczne – przyznał Mikael.

Cecilia zerknęła na Henrika.

– Mikaelu, tak naprawdę Henrik nie jest zainteresowany kroniką rodzinną. Zależy mu tylko na tym, żebyś rozwiązał zagadkę zniknięcia Harriet.

Mikael nie zareagował. Odkąd zaczął spotykać się z Cecilia, rozmawiał z nią o Harriet dość otwarcie. Cecilia już dawno domyśliła się, na czym polega prawdziwe zlecenie Mikaela, chociaż on nigdy tego nie potwierdził. Ale nigdy nie przyznał się przed Henrikiem, że rozmawia na ten temat z Cecilia. Krzaczaste brwi starca poruszyły się nieznacznie. Erika milczała.

– Drogi Henriku – powiedziała Cecilia. – Nie jestem głupia. Nie wiem dokładnie, jak wygląda wasza umowa, ale jego pobyt w Hedeby ma ścisły związek z Harriet, prawda?

Henrik skinął głową i popatrzył na Mikaela.

– Mówiłem przecież, że to inteligentna kobieta. – I zwracając się do Eriki zapytał: – Wychodzę z założenia, że Mikael wyjaśnił ci cel swojego pobytu w Hedeby?

Erika skinęła potakująco.

– I zakładam, że uważasz to zajęcie za kompletnie pozbawione sensu. Nie, nie musisz odpowiadać. To jest niedorzeczne i bezsensowne zajęcie. Ale ja muszę się dowiedzieć.

– Nie mam uwag odnośnie do tego tematu – odparła dyplomatycznie Erika.