– Tak.
– Skąd wzięłaś mój adres?
– Zadzwoniłam do twojego wydawcy. Siedzę sama nad morzem i trochę mi smutno. Pomyślałam, że rozerwę się, jeżeli zadzwonię do ciebie.
– Jutro przyjeżdżam do Torquay – powiedział Alex. – Będę o dwunastej przed hotelem Excelsior.
– O, mój miły! – powiedziała Karolina i odwiesiła słuchawkę.
Alex wrócił do sieni. Przez oszklone okna widać było park w słońcu. Karolina. Dobra, spokojna, miła Karolina. Potrzebował jej teraz jak nigdy przedtem. Karolina: ład, cisza, życie bez krwi i zbrodni. Kochana, dobra Karolina.
Spojrzał na podjazd. Czarny jaguar przywiózł go wczoraj do tego domu. Wyskoczyła wtedy z niego smukła dziewczyna i rzuciła się na szyję Ianowi Drummondowi… Wszystkie pachnidła Arabii…
– Jestem zmęczony – powiedział do Parkera. – Czy odwieziesz mnie do Londynu swoim samochodem?
– Oczywiście – inspektor położył mu rękę na ramieniu.