Изменить стиль страницы

– Twoja siostra potrzebuje pomocy. Co w tym innego?

– To skomplikowane, rozumiesz? Ona nie wie o Meagan. Nikt o niej nie wie. Cholera, ja też nie chcę o niej wiedzieć!

– Wiesz co? – powiedział Nate cicho. – Jesteś jedynym znanym mi facetem, który oznajmił, że jest gejem, żeby ukryć większą tajemnicę.

– Wcale nie…

– Znam to. Znam te objawy. Widziałem, jak inni się przyznają i nigdy nie było to łatwe. Ale na ogół przeżywali potem chwilę ulgi. A ty nie. Prawda? Minęło pół roku, a ty dalej jesteś tak samo napięty i udręczony. Dlaczego? Wreszcie ujawniłeś wielką tajemnicę, więc dlaczego robisz takie wrażenie, jakbyś był jeszcze bardziej wściekły?

Nie mógł na to odpowiedzieć. Zresztą Nate nie czekał.

– Bo nie o tę tajemnicę chodziło, prawda?

Brian nie odpowiedział.

Piąta rano. Nad horyzontem pojawiły się pierwsze zapowiedzi świtu. Ulice miasta nabrały złotego koloru.

Odwrócił się od okna. Był zmęczony po długiej, ciężkiej nocy, ale i pełen uniesienia.

Gra toczyła się już pełną parą. Pionki zmieniły położenie. Ciekawe, że ludzie, którzy właściwie się nienawidzą, od dwudziestu pięciu lat pozostają tak blisko siebie. Dzięki temu łatwo mieć nad nimi kontrolę.

Harper ogląda się za siebie. William wszędzie chodzi z bronią. Brian Stokes cierpi na bezsenność. Reszta stara się jak może, żeby dalej ukrywać swoje tajemnice.

Zabójca rozpoczął działalność. Miał już pierwsze wyniki.

A Melanie? Nie wiedział nawet, gdzie jest, ale zakładał, że nic jej nie grozi. Gdyby było inaczej, dowiedziałby się o tym.

Melanie była najważniejszym pionkiem. Królem. Nagrodą w grze, jedynym powodem, dla którego wszystko to się zaczęło. I jedynym, co mógł zyskać.

Postaraj się, Melanie. Teraz wszystko zależy od ciebie.

Przypomnij sobie, słoneczko. Poskładaj to wszystko do kupy.

Wróć do tatusia.

Wróć do mnie.

19

W porządku, co jest grane? – spytał Lairmore cierpko. O siódmej rano nie wolno denerwować zwierzchnika. Lairmore miał na sobie idealnie wyprasowany dwurzędowy garnitur i białą wykrochmaloną koszulę. Włosy na jeża, po wojskowemu. Siedział za wielkim biurkiem, za plecami miał niebieski symbol FBI w aureoli trzynastu gwiazdek. Nawet podczas zwykłych spotkań miało się wrażenie, że Lairmore prowadzi konferencję prasową.

A David i tak go lubił.

Szef bostońskiego wydziału przestępstw finansowych potrafił dokładnie wytłumaczyć, co symbolizuje każdy kolor i rysunek w odznace FBI. Miał także niezłomne przekonanie, że Hoover nigdy w życiu nawet nie dotknął damskich majtek, to musiało być jakieś straszliwe nieporozumienie. Był biurokratą i konserwatystą, ale również głęboko wierzył, że nadużycia w służbie zdrowia to najgorsza plaga od czasu przestępczości zorganizowanej – zmarnowane dziesięć centów od każdego dolara, nie wspominając już o złym leczeniu, zbędnych zabiegach i niebezpieczeństwie dla ludzkiego życia. Dlatego wypruwał z siebie żyły, żeby jak najwięcej zmienić. I wierzył, że to, co robi, ma sens. W obecnych czasach to rzadkość, uważał David.

Stali przed nim wymiętoszeni, obaj po bezsennej nocy.

– Na miłość boską! – wybuchnął Lairmore po paru minutach potępiającego milczenia. – Nie mogliście się chociaż ogolić? Tu nie knajpa.

David i Chenney spojrzeli na siebie. Pokręcili głowami.

– Śledziłem Sheffielda – wymamrotał Chenney. Oczy mu się zaświeciły. – Mam coś wspaniałego!

– Badałem sprawę Meagan Stokes – oznajmił David. – Strzelałem do obcego faceta. Rozmawiałem z dyrektorem Quincym. Nic nie mam.

– Rozmawiałeś z Quincym? Z Quantico?

– Aha. Wczoraj w nocy. On też zawsze siedzi w pracy. Co to za praca? Chenney patrzył na Davida z nabożnym podziwem.

– Super!

– Jezusie, Mario, Józefie święty! – wrzasnął Lairmore i poderwał się z krzesła. – Na korytarz! Już!

Wypadł z gabinetu. Poszli za nim. Lairmore wepchnął parę monet do automatu z kawą i podał obu agentom parujące kubki. Wzięli je posłusznie i ruszyli z powrotem do gabinetu, gdzie David dostał długie kazanie na temat jego kompetencji oraz narażenia na szwank „bardzo ważnego, jeśli nie krytycznego” dochodzenia. David obracał w palcach kubek z kawą i zbierał myśli, żeby w odpowiedniej chwili zaprezentować swoje argumenty. Okazja nadarzyła się wcześniej niż się spodziewał.

– Zacznijmy od sprawy Meagan Stokes. – Lairmore rzucił z trzaskiem teczkę z aktami sprawy Harpera Stokesa i Williama Sheffielda. – Jak to się stało, do nagłej i ciężkiej cholery, że raptem zacząłeś pracować nad zamkniętą sprawą zabójstwa sprzed dwudziestu pięciu lat?

David zaczął od samego początku, a zakończył, wyrażając przekonanie, że rodzina Stokesów ma na sumieniu coś więcej niż zwykłe oszustwo. Lairmore prawie się z nim zgodził.

– Przestępcy na ogół popełniają drobne oszustwa, niejako na marginesie właściwej działalności. Na przykład naciągają towarzystwo ubezpieczeniowe. Ale w całej mojej karierze nie spotkałem się jeszcze z człowiekiem, który zacząłby od zamordowania własnego dziecka dla pieniędzy z ubezpieczenia, a potem przeszedłby do zwykłych oszustw finansowych.

David uśmiechnął się ze zmęczeniem.

– I nawet nie wiemy, czy Harper Stokes popełnia oszustwa. I czy ma coś wspólnego z zamordowaniem Meagan. Quincy stawia na matkę…

– Harper jest winny! – wpadł mu w słowo Chenney. – Mam go! Mam Sheffielda!

Resztę opowiedział jednym tchem: Harry Boer miał bóle w klatce piersiowej, więc pojechał na pogotowie. Wieczorem przeniesiono go na OIOM. Był pod narkozą, ale wszystko wydawało się w porządku. I nagle trach! Dwa przypadki bradykardii w ciągu pięciu godzin. Teraz czeka na operację, a rozrusznik założy mu nie kto inny, tylko doktor Harper Stokes. A William Sheffield pojawiał się na OIOM-ie parę razy, już po zakończeniu swojej zmiany, choć na oddziale nie było jego pacjentów. Po prostu „przechodził obok”. Bardzo ładnie z jego strony.

– Z samego rana zadzwoniłem do mojej koleżanki, farmaceutki – ciągnął. – Powiedziała, że jeśli chce się sfingować taki stan, istnieją dwa leki, które skutecznie wchodzą w interferencję z elektrycznym przewodnictwem serca. To propranolol i digoksyna. Propranolol to beta bloker. Używa się go do zwolnienia częstości pracy serca. Digoksyna także zmniejsza kurczliwość komór, ale może je także niebezpiecznie przyspieszyć. Trochę ryzykowne, powiedziała. Najprawdopodobniej używają propranololu. A więc – oczy małego lśniły tryumfalnie – to Sheffield zakrada się na OIOM. Dlatego tak często siedzi w szpitalu. Podanie propranololu tylko raz mogłoby spowodować reakcję, ale to nie wystarczy, żeby od razu zalecać operację. Natomiast jeśli takie epizody mają miejsce parę razy z rzędu…

– … Wygląda na to, że pacjent ma problemy z krążeniem i operacja jest niezbędna – wpadł mu w słowo David.

– Proste i genialne – powiedział Lairmore. – Każde podanie leku trwało jakieś dwie minuty. Później trzeba było tylko wykonać operację, która trwa godzinę i przynosi Harperowi dwa tysiące zysku, a kolejne cztery za rozrusznik, bo używa tylko swoich, robionych na zamówienie. Jeśli trafi się parę takich operacji w tygodniu…

– Sheffield bez problemu spłaci swoje długi, a Harper wyda pieniądze na cokolwiek. – David westchnął. – Trzeba mu przyznać, że lubi życie na wysokiej stopie.

Lairmore przyglądał się im w zamyśleniu. Chenney spochmurniał.

– Ale nawet jeśli zdołamy mu udowodnić zarabianie na nielegalnych operacjach, jak go powiążemy z morderstwem Meagan Stokes?

– Właśnie tego chciałem się dowiedzieć. – David oparł łokcie na kolanach. Padał ze zmęczenia po całonocnym ślęczeniu nad dokumentami. – Przetrząsnąłem wszystko na temat tej sprawy i znalazłem parę rzeczy. Po pierwsze w siedemdziesiątym drugim roku Stokesowie byli w dołku finansowym. Mieszkali w dużym domu, ale kupił go ojciec Patricii. Harper nie mógł sobie na niego pozwolić. Był tylko stażystą, z trudem wyciągał dziesięć tysięcy rocznie i wypruwał z siebie żyły, żeby utrzymać styl życia, do którego przywykła jego żona. Zaciągnął dług hipoteczny. W chwili zniknięcia Meagan miał trzy niespłacone raty. Krótko mówiąc, z finansowego punktu widzenia śmierć Meagan była dla niego darem niebios.