– Dosyć! – przerwał mu Walters; jego nalana twarz zapadła się, poszarzała. – Niczego mi nie udowodnicie. Owszem, sekretarz Morgana narzucał mi się z donosami, ale ja mu niczego nie zlecałem. Nie miałem pojęcia, że fotografia jest sfałszowana.
– To dlaczego York zapłacił Spine'owi za fotomontaż dziesięć tysięcy dolarów z konta pańskiej firmy? – zapytał uprzejmie Jupe. – Czek jest do wglądu.
– Nic o tym nie wiem – mruknął John Walters, znów nieruchomo wpatrzony w grzbiety książek.
– Został nam ostatni akt spektaklu – powiedział Jupiter i podszedł do magnetowidu połączonego kablem z minikamerą wideo.
Na ekranie telewizora pojawił się obraz włoskiej restauracji: zasłonięte okna, blask świec, pochylone do siebie nad stolikiem głowy Waltersa i Yorka.
Peter York: “To ci Trzej Detektywi, panie Walters, zdaje się, że za dużo wiedzą, tylko oni mogą przeszkodzić…”
John Walters: “Muszą zejść nam z drogi. To ostatnie twoje zadanie”.
Peter York: “Wiem, gdzie ich znaleźć”.
John Walters: “To dobrze, Peter. Weźmiesz paru moich ludzi i zajmiecie się nimi. Muszą zniknąć na kilka dni, może na dłużej…”
Bili Norton po raz pierwszy ruszył się z miejsca. Szybkim ruchem zatrzymał magnetowid.
– Dalszy ciąg stanowi tajemnicę śledztwa – poinformował. – Pana, prezesie, prosiłbym o nieopuszczanie Los Angeles. Jutro zostanie pan oficjalnie przesłuchany.
Jupe podniósł dwa palce, prosząc o głos.
– Pominęliśmy prolog – przypomniał. – Jest pewna rzecz w tej sprawie, której nie potrafię rozgryźć. – Wyjął z kieszeni anonim otrzymany przez Jenkinsa i doręczony przez niego Morganowi. – W tym liście po raz pierwszy pojawiają się pogróżki pod adresem pana Morgana.
– On go wysłał – Martin Morgan wskazał na szwagra. – Teraz to już pewne.
John Walters spojrzał na kartkę trzymaną przez Jupe'a i przecząco pokręcił głową.
– Bzdura – mruknął.
– Nie umiem również wyjaśnić, skąd się wzięło żądanie stu tysięcy dolarów – Jupe spojrzał pytająco na Sybil Morgan, a ona pochyliła głowę, zapatrzyła się w szklankę z pomarańczowym sokiem. – Herszt Ognistych Demonów nie domagał się od Victora okupu w zamian za milczenie o jego przynależności do gangu.
– To prawda – przytaknął bezdźwięcznie Victor. – Nie należałem do nich.
– Wiem – powiedział Jupe. – Nie wiem, po co okłamałeś matkę.
– Victor mnie nie okłamał – rozległ się głos pani Morgan.
– A kto? – zapytał Jupe.
– Nikt.
– Po co w takim razie ukrywaliśmy pani syna? – twarz Jupe'a wyrażała szczere zdziwienie. – I przed kim?
– Przed moim mężem – wyszeptała po dłuższej pauzie Sybil Morgan.
Jupe, Pete i Bob wymienili spojrzenia. Nic z tego nie rozumieli. Nie rozumiał Bill Norton i nie rozumiał sam Martin Morgan.
Sybil Morgan podniosła się z kanapy. Jej elegancka sylwetka utraciła sprężystość, stała się przygarbiona. Oczy patrzyły gdzieś w bok.
– To ja napisałam anonim z pogróżkami – odezwała się półgłosem.
– Ale dlaczego? – wyrwało się Jupiterowi.
Przez dłuższą chwilę w bibliotece panowała cisza.
– Zrobiłam to po rozmowie z bratem – rozległ się cichy głos pani Morgan. – Ostrzegł mnie, że stanie się nieszczęście, jeżeli Martin jako senator nie przeforsuje projektu budowy w Błękitnej Dolinie.
– Ty też przeciwko mnie?! – wykrzyknął histerycznie Walters.
– A ja wiedziałam, że mój mąż nigdy się na to nie zgodzi. – Sybil Morgan jakby nie usłyszała okrzyku brata. – Pomyślałam, że będzie lepiej, jeśli nie zostanie senatorem. Uznałam, że to jedyne wyjście.
– I ułożyła pani plan z szantażem i ukryciem Victora przed Ognistymi Demonami – nie wytrzymał Jupe.
– Tak – potwierdziła Sybil Morgan. – Żeby nakłonić męża do rezygnacji. Przekonałam Victora i zgodził się na to.
Jupe spojrzał z satysfakcją na Martina Morgana.
– Miałem wtedy rację – przypomniał. – Że próby nacisku i anonim nie są autorstwa tej samej osoby. Naciski dotyczyły poparcia projektu, a w liście żądano, aby pan nie kandydował. Wówczas nie mogłem tego zrozumieć.
– Teraz jest jasne – wtrącił z boku Pete.
Jupe poczuł na sobie wzrok Angeli. Zobaczył jej przepraszający uśmiech.
– Ja tu trochę namieszałam – usłyszał jej głos. – Nie wiedziałam dokładnie, o co chodzi, ale przyrzekłam mamie, że nic nie powiem ojcu. Musiałam jej zaufać, To ja namówiłam tatę, żeby skontaktował się z wami. Tyle tylko mogłam zrobić.
– Słusznie zrobiłaś – powiedział Martin Morgan.
Victor i Angela podeszli do Trzech Detektywów. Z twarzy Victora na dobre zniknął wyraz arogancji i stała się sympatyczna.
Miał nie lada zdolności aktorskie.
– Przepraszam za swoje zachowanie – uśmiechnął się do Jupe'a. – Musiałem udawać gbura. Inaczej nie uwierzylibyście, że mam coś wspólnego z Ognistymi Demonami. Moja noga już nie postanie w “Hadesie”.
– Ich też – odezwał się z boku Norton. – Wszyscy są pod kluczem. Rolka filmu, którą od was dostałem, to niezbity materiał dowodowy. Szef FBI jest ci wdzięczny, Jupiterze.
– Ale obejdzie się bez całowania? – zapytał Jupe i ukradkiem zerknął na Angelę, która pod wpływem jego spojrzenia lekko się zarumieniła. – Wolałbym całusa od kogoś innego.
– O to musisz sam zadbać – powiedział Bill Norton i ukradkiem mrugnął do Angeli.