– Niestety. Mamy przeciek z samego senatu. Rozpisane będzie referendum, czy naród zgadza się na wprowadzenia zakazu. – To tak jak rozpisać referendum, czy narodowi potrzebne jest jeszcze powietrze do oddychania – mruknął ktoś. – Referendum zostanie sfałszowane – powiedział Zweischnaps. – Wszystkie przygotowane komisje obsadzone zostały przez agentów komitetu trzeźwości. – Sami panowie rozumieją, że nie możemy pozostawić bratniego narodu amerykańskiego na pastwę zdegenerowanych abstynentów – powiedział król. – W USA dotąd praktycznie nie było miejscowych bimbrowników. Niemówiąc już o zorganizowanej strukturze, cechach, konfraterniach, gildiach i całej reszcie naszych europejskich instytucji. To kraj całkowicie zanarchizowany. Mój pomysł jest następujący. Stworzymy na terenie Ameryki delegatury naszego europejskiego związku. Setki podziemnych fabryk, dziesiątki szkół, gdzie młodzi adepci naszej szlachetnej sztuki poznają tajniki zawodu. Przyszłość będzie należała do nas. Rozległy się brawa.
– A jak się będziemy dzielić? – Zapytał ktoś, gdy oklaski ucichły. – Oczywiście, aby nie wchodzić sobie wzajemnie w drogę, dokonamy podziału terytorium USA – powiedział król. – Jak zapewne wiecie, Stany Zjednoczone dzielą się na stany, o dość zbliżonej wielkości. Te nad morzem, od strony Europy, są wprawdzie mniejsze, ale za to gęściej zaludnione. Proponuję, abyśmy po prostu wylosowali. Mam tu w woreczku loteryjkę, drewniane klocki z numerkami. Mam też listę stanów w układzie alfabetycznym.A ja chcę Alaskę – dobiegł z ciemności grobowy głos. Bimbrownicy odwrócili się jak na komendę. Większość wyciągnęła z kieszeni spluwy i odbezpieczyła je. W krąg światła wkroczył wysoki, zwalisty Rosjanin w walonkach i karakułowej papasze.Coś ty za jeden? – Zapytał król.
– Iwan Miedwied – mruknął przybysz.Usiedli.
– Nie zapraszaliśmy nikogo z Rosji – powiedział król. Wasze cechy nie należą do naszego związku…Dlatego też zaprosiłem się sam mruknął nieproszony gość. – I jak widzę, słusznie zrobiłem. Chcę Alaskę. A to niby, dlaczego? – Zapytał Hans. – Wszyscy, którzy tu siedzimy, jesteśmy najlepszymi z najlepszych, pierwsi pośród równych… Wszyscy mamy na koncie poważne dokonania, odkrycia naukowe, publikacje w fachowej prasie bimbrowniczej. – Ja też dokonałem odkrycia – mruknął Iwan. – Wynalazku, w porównaniu, z którym wasze doświadczenia wypadają żałośnie. – A, co takiego odkryłeś? – Zainteresował się król.
– Wymyśliłem nowy, rewelacyjny napój alkoholowy powiedział z dumą Rosjanin – Nazywa się denaturat.
– Nigdy nie słyszeliśmy – Pawło wzruszył ramionami. To da się naprawić – mruknął Miedwied i wydobyłz kieszeni butelkę pełną fioletowej zawartości. Na butelce naklejono krzywo etykietkę z trupią czaszką.
– Już poszło do sprzedaży w Moskwie – pochwalił się,po czym podał flaszkę królowi. Starzec ujął ją w ręce i popatrzył pod światło.
– Czysta jest – mruknął, a potem odkręcił korek i nieufnie powąchał zawartość. – U… – mruknął. – Co za straszliwy smród… Ano zobaczymy jak w smaku… Przytknął szyjkę do ust i ostrożnie pociągnął niewielki łyk. A potem puścił pawia prosto w ognisko. Paw strzelił natychmiast płomieniem. Król otarł usta.Nagrodą za takie wynalazki może być tylko wyrzucenie za burtę. Podał butelkę Hansowi. Ten powąchał ostrożnie i puścił ją dalej. Flaszka krążyła z rąk do rąk, zapach zniechęcał, nikt nie odważył się spróbować. Nie chcecie to nie – warknął Rosjanin. – Nie będzie Alaski, bez łaski. Ale i tak zamierzam wystartować w konkursie. – A ty skąd wiesz o konkursie? – Zainteresował się król.
– Mamy swoje metody wywiadowcze – mruknął Iwan cofnąwszy się nieco w ciemność, usiadł na podłodze i zaczął bawić się flaszką. – A więc panowie – król podjął wątek przerwany wizytą niespodziewanego gościa, – wiadomo, że gdy opanujemy Amerykę dla sprawniejszej kontroli nowego terytorium przyda się król.Król amerykańskich bimbrowników – szepnął Kubuś.Właśnie. Ktoś, kto będzie mógł włożyć na skronie koronę. Sądzę, że w przyszłości monarchie, europejska pod moim kierownictwem i amerykańska, zjednoczone wspólnotą interesów, będą mogły przystąpić do podboju świata, a w pierwszej kolejności Rosji – spojrzał wymownie na Miedwiedia. Ten mruknął coś niewyraźnie.
– A jak wyłonimy króla? – Zapytał Pawło. – Bo chyba nie godzi się tak drogą losowania? – Nie. Królem zostanie ten, kto wydestyluje najlepszy bimber. Tu i teraz. W kącie znajdziecie panowie wszystkie potrzebne składniki i aparaturę. Jutro o tej samej porze przystąpimy do wypędu. – Ja też mogę wystartować w konkursie – mruknął Iwan.
– Ty nie. Człowiek, w którego zbrodniczym umyśle narodziła się idea denaturatu, nie może pędzić bimbru razem z godnymi… – A ja i tak wypędzę – warknął Iwan i odszedł w ciemność. Gdzieś daleko trzasnęły drzwi prowadzące do sąsiedniej ładowni. Król klasnął w dłonie, aby zwrócić na siebie uwagę słuchaczy.Panowie. Powiem jeszcze jedną rzecz, najważniejszą. Zwycięzca konkursu, oprócz korony, otrzyma tajną-świętą recepturę. Recepturę bimbrownika Sędziwoja? – Zdumiał się Jakub.Sekret umożliwiający pędzenie etanolu z trocin? Wykrzyknął Hans – To niemożliwe. Receptura zaginęła przed wiekami… Król uśmiechnął się zagadkowo. Okręt pruł fale. Podróżni pierwszej klasy spacerowali po pokładzie nieświadomi, że pod ich stopami, w ładowni numer osiemdziesiąt sześć, trzydziestu bimbrowników w pocie czoła przygotowuje się do wielkiego finału. Przy trzydziestu kadziach z kartoflanym zacierem krzątali się najlepsi w Europie fachowcy. Kubuś i jego tatko dosypali do swojej porcji wzmacniacz z woreczka i wyrysowali kredą tajemnicze znaki. Teraz wystarczyło tylko poczekać. Wreszcie koło północy zacier dojrzał. Wcześniej grupa wysłana przez króla na rekonesans zwlokła do ładowni masę opału: krzesła z jadalni pierwszej klasy, wieszaki, szafy, a nawet kilka par drzwi od kajut. Do całonocnego wypędu potrzeba było dużo drewna. Wreszcie o północy rozpalono pod kotłami. Niebawem pierwsze strużki aromatycznej wódki popłynęły z miedzianych rurek do podstawionych kubków. Król w koronie i czerwonym płaszczu obszytym barankiem przechadzał się, podziwiając trud swoich poddanych. Wreszcie na długim stole stanęły rzędem kubki oznaczone kodami. Komisja złożona z króla i Hansa Zweischnapsa zasiadła wygodnie na dwu ocalałych krzesłach. Bimbrownicy ustawiali się wokoło. Król przelewał zawartość każdego kubka do dwu szklanek. Razem z przybocznym oceniali kolor, przejrzystość, osad i konsystencję. Następnie zbliżali szklanki do nosów i długo badali bukiet. Na koniec przystępowali do oceny smaku. Wyniki analiz zapisywali w punktach na kartkach. Mijały godziny. Wreszcie ostatni kubek został zdegustowany. Tymczasem wiaderka ustawione koło kotłów napełniły się aromatycznym trunkiem. Kubuś wysłany na przeszpiegi przywlókł z okrętowej spiżarni worek suszonej kiełbasy i wiaderko kawioru na zagrychę. – Panowie odezwał się wreszcie król. – Bracia. Wszyscy dzisiejszej nocy wspięliście się na szczyty kunsztu bimbrowniczego. Wszystkie zaprezentowane próbki posiadają właściwy smak i przejrzystość. Innymi słowy wódka godna królewskiego nosa. A teraz pozwólcie, że odczytam wyniki konkursu. I tak zwycięzcą we wszystkich kategoriach został…Pawło Wędrowycz! Gratuluję. Z torby podróżnej wyciągnął złotą koronę i nałożył ją uroczyście na skronie wojsławickiego bimbrownika.A oto receptura – podsunął mu kartkę papieru, naktórej kopiowym ołówkiem naniesiono rząd tajemniczych znaków. Wszyscy złożymy przysięgę na wierność naszemu nowemu monarsze – zaproponował Hans. Bimbrownicy uklękli i podniósłszy dłonie, przysięgli.
– Dziękuję przyjaciele – powiedział Pawło, ocierając łzy wzruszenia. – Dziękuję. Postaram się godnie nosić tę koronę na skroniach i nigdy nie splamić swojego bimbrowniczego honoru. – A ja? – z sąsiedniej ładowni dobiegł głos Iwana. Poczekajcie z werdyktem na mój denaturat,… Obaj królowie wzruszyli ramionami. Zostałeś zdyskwalifikowany – powiedział starzec.
– A ja i tak będę pędził dalej – warknął Rosjanin. Nie będziemy ci przeszkadzać – mruknął Pawło. A potem wsunął troskliwie kartkę z recepturą do cholewy kauczukofilca i ruszył na pokład.