– Mister September czeka na nas jutro rano w swoim biurze – oświadczyła Ania, odkładając słuchawkę.
– Musimy być przygotowani na najgorsze. Tak powiedział…
– A coż może być gorszego jak to, co nas już tu spotkawszy? Kaźmierz przyjął napełnioną przez stroiciela szklankę. Nim wlał w gardło jej zawartość, jeszcze raz zaznaczył, że pije za „spokojność duszy brata swego, Jaśka, co przez bezlitosną zachłanność swych sąsiadów na wygnanie skazany był i przyszło mu umrzeć na obcej ziemi”. Po tej inwokacji Kargul z trudem przełknął ostatni łyk „swojuchy”…