Изменить стиль страницы

W jej sen uderzył grom i raptem zobaczyła, że nadal leży w zwalonej chacie na liściach łopianu. Wokół było szaro. Nie wiedziała, czy to świt, czy zmierzch. Po raz drugi gdzieś bardzo blisko uderzył piorun i w ciągu sekundy z nieba runęła ulewa, która zagłuszyła następne grzmoty. Woda lała się przez nieszczelne deski dachu i zmywała z Kioski krew i pot, chłodziła rozpalone ciało, poiła i karmiła. Kłoska piła wodę wprost z nieba.

Kiedy wyszło słońce, wyczołgała się przed chałupę i zaczęła kopać dół, a potem wyciągała z niej splątane korzenie. Ziemia była miękka i podatna, jaki chciała jej pomóc w pogrzebie. Do nierównego do; włożyła ciało noworodka.

Długo wygładzała ziemię na tym grobie, a kiedy, podniosła wzrok i popatrzyła wokół, wszystko było inne. To nie był już świat, składający się z przedmiotów, z rzeczy, ze zjawisk, które istnieją obok siebie. Teraz to, co widziała Kloska, stało się jedną bryłą, jednym wielkim zwierzęciem albo jednym wielkim człowiekiem, który przybrał wiele postaci, aby pączkować, umierać i odradzać się. Wszystko wokół Kioski było jednym ciałem i jej ciało było częścią tego wielkiego ciała – ogromne, wszechmocne, niewyobrażalnie potężne. W każdym ruchu, w każdym dźwięku przejawiała się jego potęga, która samą wolą stwarza coś z niczego i przemienia coś w nicość.

Kłosce zakręciło się w głowie i oparła się plecami o zwalony murek. Samo patrzenie upijało ją niczym wódka, mąciło w głowie i budziło gdzieś w brzuchu śmiech. Niby wszystko było takie jak zawsze: za niedużą zieloną łączką, przez którą biegła piaszczysta droga, rósł sosnowy las, porośnięty po brzegach leszczyną. Lekki wietrzyk poruszał trawą i liśćmi, grał gdzieś konik polny i bzyczały muchy. Nic więcej. A jednak Kłoska widziała teraz, w jaki sposób konik polny łączy się z niebem i co trzyma leszczyny przy leśnej drodze. Widziała też więcej. Widziała siłę, która przenika wszystko, rozumiała jej działanie. Widziała zarysy innych światów i innych czasów, rozpostarte nad i pod naszymi. Widziała też rzeczy, których nie można nazwać stówami.