Изменить стиль страницы

To napięcie nie zawsze jednakże przejawia się w Twoim zachowaniu. Jeżeli żyjesz z mężem, który używa przemocy, wolisz je stłumić w sobie, niż ryzykować atak. Jest to trudny, ale realistyczny wybór. Jeżeli napięcie ma kierunek do wewnątrz, tzn. jeżeli stale trzymasz język za zębami, nawet gdy czujesz potrzebę wybuchu, prawdopodobnie wywoła ono u Ciebie chorobę. Zapalenia przydatków, nieżyty żołądka i wrzody często pojawiają się w rodzinach alkoholików. Złość, której się nie uzewnętrznia może dosłownie zjeść wnętrzności. Nie namawiam Cię, żebyś otworzyła usta. Konsekwencje mogą być tego nie warte. W dalszych rozdziałach będę omawiała pożyteczne sposoby uwolnienia się Twojej złości.

LETARG, POCZUCIE BEZNADZIEJNOŚCI, UŻALANIE SIĘ NAD SOBĄ, WYRZUTY SUMIENIA, ROZPACZ

Nieważne co robisz, nieważne jak bardzo się starasz, to i tak jest za mało. Dajesz i dajesz, jakby ta studnia nie miała dna. W pewnej chwili rezygnujesz. Co za różnica? Wszystko co robisz, nie ma znaczenia. Jesteś fizycznie i psychicznie wyczerpana. Próbowałaś utrzymać świat na swoich ramionach, ale już nie możesz. Osiągnęłaś punkt, w którym wszystko przestało Cię interesować. Wyschła Twoja emocjonalna energia, jesteś zrozpaczona i samotna. Jesteś pełna poczucia krzywdy i wyrzutów sumienia. Przejście przez każdy dzień staje się męką. Wstanie z łóżka i ubranie się jest zadaniem niemal ponad siły. Po co kontynuować zwykły bieg rzeczy? Po prostu nie warto – myślisz. Więc przestajesz. Wycofujesz się w samotną egzystencję.

Gdy osiągniesz taki punkt rozpaczy, możesz sama zacząć pić albo używać narkotyków. To nieprawdopodobne, ale znów wygrywa alkohol. Jest Ci wszystko jedno i czujesz się tak, jak gdybyś nie mogła stawić czoła kolejnemu dniu. Twoje problemy są zbyt wielkie. Życie zupełnie wymknęło Ci się z rąk. Chcesz odejść.

Czy utożsamiasz się chociaż z częścią tego, o czym pisałam? Czy coś ma jakieś specjalne znaczenie dla Ciebie? Daję Ci słowo, że nie byłam w Twoim domu. Ale byłam w stu innych domach i rozmawiałam z wieloma innymi kobietami, które żyją Twoim życiem. Nie jesteś sama. Jesteś w dużym i nie bardzo ekskluzywnym towarzystwie.

Przypominam sobie pilota samolotu, który powiedział pasażerom: „Mam dla państwa dwie wiadomości – złą i dobrą. Złą wiadomością jest to, że zabłądziliśmy. A dobra wiadomość – mamy świetny czas. To zdumiewające, jak bardzo poświęcasz się chodząc w kółko. Może teraz nie uwierzysz mi, ale masz władzę, żeby powiedzieć: „Hej, poczekaj chwilę. Chcę się stąd wydostać”. Ta książka pokaże Ci, jak to zrobić.

III. CO DZIEJE SIĘ Z DZIEĆMI?

Co z dziećmi? Są one najbardziej podatne na zranienie. Są ofiarami i są bezsilne. Są zależne i bezbronne. Nie znają innego sposobu życia. Ty i Twój mąż jesteście dla nich najważniejszymi ludźmi na świecie. To do Was się zwracają, żeby przekonać się, że są kochane, że są wartościowe, że nic złego im się nie zdarzy. A co dostają? Dostają dużo sprzecznych przekazów. Mówisz: „Kocham Cię, zostaw mnie samą”. Mówisz: „Nie martw się” z czołem głęboko pociętym bruzdami. Czujesz ich ból, ale nie wiesz jak uwolnić je od niego. Dziecku trudno jest rozpoznać, co naprawdę zostało powiedziane. To, co się dzieje wygląda mniej więcej tak: tracisz dużo czasu i energii reagując na Twego męża, zarówno gdy jest obecny, jak i wtedy, gdy go nie ma. To samo robią Twoje dzieci. Także zużywają swój czas i energię reagując na Ciebie. Reagują one nie tylko na Ciebie i na Twoje reakcje w stosunku do ich ojca, ale także na Twoje działanie skierowane w ich kierunku. Brzmi to niejasno? Jeszcze jak! Nie mogą one myśleć jasno, gdy ich życie jest tak poplątane. Nic nie ma większego sensu. Pewna jest jedynie niepewność. Konsekwentna jest jedynie niekonsekwencja.

Tak więc dostają pomieszania z poplątaniem. Jeżeli żyje się w zamieszaniu, trudno mu nie ulec; nie ma innej możliwości. Nie ma dymu bez ognia. Dzieci naśladują rodziców. Uczą się, między innymi w ten sposób, kim są. Zawsze ktoś powie: „Masz oczy Twojej matki” albo: „Jesteś zbudowany tak jak Twój ojciec”. Dziecko nie odpowie: „Hej, chwileczkę! To są moje oczy” albo: „To moje ciało”. Mamy skłonność do posługiwania się rodziną, aby wyjaśnić to, co widzimy w naszych dzieciach. Moja córka gra na pianinie od piątego roku życia. Moja matka stwierdziła: „Odziedziczyła to po Twoim bracie”. Może to prawda, a może nie, ale to przyjemne uczucie. Przyjemne, ponieważ mają oni wspólną pewną szczególną cechę. Takie porównania robi się także w sposób destrukcyjny. „Nie zdziwiłam się, gdy Johnny Jones stał się narkomanem. Przecież jego ojciec to pijak i ladaco”. Coś podobnego słyszy się często. A ja gryzę się w język, ponieważ wiem, że syn tej wielce prawej osoby jest dostawcą narkotyków Johnny Jonesa. Istotne jest, że nawet w naszych czasach rozwiniętego indywidualizmu przysłowia w stylu „niedaleko pada jabłko od jabłoni” niosą pewną prawdę. Niosą one prawdę nie tylko ze względu na to, o czym już mówiłam, ale także dlatego, że dotyczą sposobu uczenia się dzieci. Uczą się one przez identyfikację. Gdy piszę tę książkę, mój najstarszy syn pracuje nad opowiadaniem, córka nad piosenką, a moje najmłodsze dziecko – Bóg wie nad czym. Nie umie jeszcze samo siebie odczytać. Mogą oni być świadomi tego co robią, lub nie, ale w każdym razie naśladują siebie nawzajem. Komunikujemy im, jakie są nasze wartości, a one przyjmują je jako swoje własne. Jeżeli jesteśmy niepewni, one także takie będą. Będą grały rolę dorosłego. Dzieci najbardziej lubią bawić się w dom. Spójrz w jaki sposób Twoje dziecko ubiera swoje lalki. Nie na wzór Brandy Bunch.

Ojciec alkoholik jest niespójny. Myśli się o nim głównie w kategoriach niespełnionych obietnic. Gdy jest trzeźwy, podejmuje wobec dzieci zobowiązania: „Chciałbym zabrać Cię w sobotę na mecz”. „Oczywiście, że kupię Ci tę zabawkę”. Gdy mówi o tym, naprawdę ma zamiar tak zrobić, ale rzadko się to zdarza. Dziecko nigdy nie wie, w co wierzyć. Nie wie z dnia na dzień, z godziny na godzinę, jak zamierza traktować je ojciec. Gdy jest trzeźwy, zachowuje się jak idealny rodzic. Bardzo stara się zachowywać w taki sposób, ponieważ czuje się fatalnie w związku ze swoim zachowaniem, gdy był pijany. Jest kochający, czuły, rozumiejący, pobłażliwy i towarzyski. Jest w każdym calu taki, jak dziecko mogłoby sobie wymarzyć. Sprawia, że dziecku wydaje się, że wszystko będzie dobrze. To on to spowoduje. Dziecko wierzy we wszystko. Potrzebuje tego, by czuć się dobrze. Potem, gdy ojciec przychodzi pijany i staje się podły i brutalny, dziecko jest zdruzgotane. Cały jego świat się rozpada. Nie wie, co jest rzeczywiste. Nie wie, na co może liczyć i co jest prawdziwe. Chce wierzyć w dobrego tatę, ale nie może. Nie może zapomnieć o tym złym. Miota się tam i z powrotem, nie wiedząc, że nie jest to jedyny sposób, w który musi wszystko przebiegać. Ale tylko taki sposób zna. Ponieważ jego wyobrażenie o ojcu jest zupełnie poplątane, a jednocześnie jest ono wszystkim, co dziecko zna, syn ojca alkoholika ma trudności w widzeniu siebie jako normalnego dorosłego mężczyznę. Po prostu nie wie, jaki jest ten „dorosły mężczyzna”. Straszne jest to, że sam alkoholizm staje się częścią roli ojca, z którą identyfikuje się chłopiec. W rezultacie okazuje się, że wielu alkoholików pochodzi z domów, w których jedno lub oboje rodzice nadużywali alkoholu.

Pozornie wydaje się, że powinno być właśnie odwrotnie. Myślisz, że u dziecka rozwinie się wstręt do alkoholu. U niektórych – tak, ale u większości – nie. O ile dzieci te nie doświadczą innych możliwości, będą powtarzały te same błędy. „Potrafię zapanować nad alkoholem. Nigdy nie będę pijakiem, jak mój ojciec”. Jego ojciec prawdopodobnie mówił tak samo.

Córka także zaczyna się plątać. Może spostrzegać pijącego mężczyznę jako dzielnego i niezależnego. Nie ma to wielkiego sensu, ale tak właśnie się dzieje. W rezultacie okazuje się, że córki alkoholików częściej wychodzą za mąż za aktywnych czy potencjalnych alkoholików niż córki niealkoholików. Jednak nie robią tego celowo. Nie są świadome tego, co czynią. Wiele dziewcząt poślubia swoich „ojców”. Nie jest to niezwykłe, ale w tym wypadku jest godne pożałowania.