Изменить стиль страницы

— Dziękuję. Myślę, że ten organizm stosuje jakieś własne kryteria, a czasami nawet wydaje mi się, że wiem, jakie one są.

— Naprawdę?

— Tak. Podczas tego… doświadczenia organizm sondował mój umysł, to znaczy wszedł we mnie poprzez Marlenę. Wydaje mi się, że czułem coś takiego, jak gdybym odnalazł jego… myśli. Tak mi się wydaje. Zupełnie podświadomie… Czułem, jak gdybym wiedział wszystko… Kiedy to się skończyło… Jak gdybym poznał rzeczy, o których przedtem nie miałem pojęcia. Marlena potrafi komunikować się z tym organizmem, może także wykorzystywać mój mózg jako sondę do innych mózgów, ale to jest tylko praktyczna strona tego wszystkiego. Organizm wybrał ją z innych, bardziej niezwykłych powodów.

— Cóż to za powody?

— Wyobraź sobie, że jesteś kawałkiem sznurka, Eugenio. Jak byś się czuła gdybyś nagle i nieoczekiwanie zdała sobie sprawę z istnienia sznurówki? Albo wyobraź sobie, że jesteś okręgiem. Jak byś się czuła gdybyś nagle spotkała kulę? Erytro znała tylko jeden rodzaj umysłu — swój własny. Jest to olbrzymi umysł, lecz jakże przyziemny. Jest tym, czym jest, ponieważ składa się z trylionów trylionów komórek połączonych ze sobą w bardzo luźny sposób. I nagle Erytro spotyka ludzi, ich umysły zbudowane ze stosunkowo niewielkiej liczby komórek, lecz z nieskończoną niemal ilością połączeń, wzajemnych powiązań, które tworzą coś o niepojętej złożoności. Sznurowadło zamiast sznurka. Dla Erytro było to coś niesamowicie pięknego… A umysł Marleny był najpiękniejszy ze wszystkich. Dlatego właśnie Erytro wybrała ją. Czy ty odmówiłabyś przyjęcia Rembrandta albo Van Gogha? I dlatego Erytro broniła jej tak zaciekle. Czy ty nie broniłabyś prawdziwego dzieła sztuki? A jednak zdecydowała się zaryzykować umysłem Marleny dla dobra ludzkości. Było to ciężkie przeżycie dla Marleny, lecz jakże szlachetne ze strony Erytro.

Tak czy inaczej, to jest moja teoria na temat organizmu Erytro. Uważam, że Erytro jest koneserem sztuki, kolekcjonerem pięknych umysłów.

Insygna roześmiała się.

— W takim razie Wu i Leverett także mają piękne umysły.

— Erytro prawdopodobnie tak uważa. Zobaczysz, co się stanie, gdy przybędą naukowcy z Ziemi. Erytro zbierze tutaj grupę ludzi zupełnie innych od tak zwanej przeciętnej. Grupę Erytro. Pomoże im znaleźć nowy dom w kosmosie. Być może kiedyś w Galaktyce toędą istniały dwa rodzaje światów: świat Ziemian i świat pionierów, prawdziwych ludzi kosmosu. Ciekaw jestem, jak to będzie wyglądało. Przyszłość należy do nich. do ludzi kosmosu… i jakoś mi żal.

— Nie myśl o tym — powiedziała szybko Insygna. — Niech przyszłe pokolenia zajmują się sobą i przyszłością. A teraz… pozostańmy sobą i traktujmy się według własnych standardów.

Genarr uśmiechnął się radośnie, jego twarz rozjaśnił blask.

— Masz rację, Eugenio. Uważam, że twój umysł jest piękny i mam nadzieję, że ty podobnie myślisz o moim.

— Och, Sieverze, zawsze tak myślałam… Zawsze. Uśmiech Genarra przygasł lekko.

— Lecz są inne rodzaje piękna… Wiem…

— Nie dla mnie… Już nie teraz… Ty jesteś moim jedynym pięknem, Sieverze. Straciliśmy poranek, ty i ja, ale popołudnie należy do nas.

— Czegóż mógłbym więcej żądać, Eugenio? Zapomnijmy o poranku i cieszmy się popołudniem. Ich dłonie zetknęły się.

EPILOG

I znów Janus Pitt siedział samotny, odgrodzony od świata.

Czerwony karzeł nie był już gwiazdą zagłady. Był zwykłym czerwonym karłem, którym pomiatała arogancka ludzkość, rosnąca w siłę.

Ale istniała Nemezis, chociaż nie była już gwiazdą.

Przez miliardy lat życie na Ziemi było odgrodzone od reszty Wszechświata. Podejmowało swoje samotne eksperymenty to wznosząc się, to opadając, kwitnąc lub ulegając masowej zagładzie. I gdzieś tam istniały inne światy, na których było życie, każdy odgrodzony od reszty przez miliardy lat.

Wszystkie eksperymenty, wszystkie lub prawie wszystkie, zakończyły się niepowodzeniem. Przetrwał jeden lub dwa, które okazały się więcej warte niż cała reszta.

I działo się tak wtedy, gdy Wszechświat był wystarczająco duży, by izolować od siebie owe eksperymenty. Gdyby Rotor — ich arka — był odizolowany tak jak Ziemia i Układ Słoneczny, być może powiodło by mu się.

Lecz teraz…

Pitt gniewnie zacisnął pięści… Czuł rozpacz. Wiedział, że wkrótce ludzkość będzie skakała z gwiazdy na gwiazdę z taką łatwością, jak kiedyś przenosiła się z kontynentu na kontynent, czy z jednego regionu do drugiego. Zniknie odizolowanie, znikną zwarte eksperymenty. Jego eksperyment został odkryty i skazany na zagładę.

Ta sama anarchia, to samo zdegenerowanie. bezmyślność, krótkowzroczność, te same rozbieżności kulturowe i społeczne zdominują życie w skali pangalaktycznej.

I co się stanie? Powstaną Galaktyczne Imperia? Wszystkie grzechy i słabości przenoszone z jednego świata na drugi! Każda niedola, każde nieszczęście rozdęte do niepojętych granic!

Kto nada sens istnieniu Galaktyki, jeśli nikt nie zdołał nadać sensu istnieniu jednego świata? Kto spojrzy śmiało w przyszłość, odnajdzie porządek w Galaktyce rojącej się od ludzi?

Nemezis rzeczywiście nadeszła.