Изменить стиль страницы

A im tak się spieszyło, że zapomnieli, czego uczyli ich starzy ludzie. Nic nie powiedzieli, niczego nie rozbili i prawdopodobnie w tamtej chwili owionął ich zły wiatr, niewidzialny dla ludzkich oczu.

Łysy Czeng po śmierci swojej matki przestał uprawiać walki tai chi z własnym cieniem i zarzucił grę na zdartych skrzypcach. Kupił sobie Szkolny słownik encyklopedyczny i zaczął studiować takie hasła jak „heksagramy” czy „prawo pięciu elementów”. Powiedział naszemu ojcu, że nagłą śmierć jego matki spowodowała niekorzystna pozycja ich kuchenki, która nie powinna stać przodem do południa, jako że to kolidowało z „niebiańską łodygą” i „ziemską gałęzią” matki.

Potem przerzucił się na akupunkturę. Wkrótce jego szyję, ramiona i nogi, a szczególnie wierzch dłoni, pokryły liczne ślady po igłach. Usiłował zmienić obieg energii witalnej, aby zapewnić sobie długowieczność. Gdyby tylko udało mu się zgromadzić qi, mógłby obyć się bez jedzenia przez pół miesiąca! Idealny stan określano mianem „brak-łaknienia-ziarna”. Ponieważ rząd wydał ścisłe zarządzenie, że wszystkie zwłoki, bez żadnych wyjątków, muszą być spalane w krematorium, matka Czenga nie mogła spocząć w okazałej trumnie, którą zbił dla niej kilkanaście lat wcześniej. Zatem Czeng popiłował trumnę na małe kawałki, które układał w taki czy inny heksagram zgodnie z regułami zawartymi w I-cing, i spędzał większość czasu, siedząc w jego centrum, aby ochronić się przed złymi duchami i przywołać sprzyjający wiatr.

To górskie miasto spowija atmosfera niezwykłości. Przed wiekami górny i środkowy bieg Jangcy był kolebką szamanizmu i nawet dzisiaj każdy rodzaj magicznych praktyk znajduje tu wyznawców. Sama nie bardzo wierzyłam w cudowną moc qi, ale uważam, że Łysy Czeng zdobył jakąś tajemną wiedzę. Inaczej jak by wytrzymał, poszcząc przez pół miesiąca? Jednakże w latach głodu ojciec również całymi dniami obywał się bez jedzenia. Patrząc pod tym kątem, gromadzenie qi jest bardzo pożyteczne.

X

1

Zanim wieczorem wróciłam do domu, na nowo zapanował w nim spokój. Dehua poszedł do siebie, aby zająć się przygotowaniami do ślubu, a Druga Siostra została u nas na noc. Ponieważ spała ze mną, Dużej Siostrze przypadło dzielić łóżko z Czwartą Siostrą.

Druga Siostra i Duża Siostra nie przepadały za sobą i zawsze się o coś spierały. Duża Siostra przy swoim gwałtownym usposobieniu nie potrafiła pohamować potoku gniewnych słów, a z kolei Druga Siostra rozważała wszystko starannie, zawsze stawiając własny interes na pierwszym miejscu. Jednocześnie była bardzo delikatna i kilkakrotnie o mało nie umarła z powodu niebezpiecznie wysokiej gorączki. Matka twierdziła, że ona ma dwa życia, że jest „powrotnikiem”. Cicha i zamknięta w sobie, wolała kilka godzin wędrować pieszo do szkoły i z powrotem niż prosić matkę czy ojca o pieniądze na autobus. Nogawki spodni i buty miała oblepione błotem, więc czyściła je bez słowa skargi, a potem nacinała krwawe pęcherze na stopach i nawet ręka jej przy tym nie drgnęła. Kiedy ja chodziłam do pierwszej klasy szkoły podstawowej, ona kończyła liceum. Któregoś dnia razem z kolegą z klasy zabrali mnie do szkółki leśnej, żeby zrobić trochę zdjęć. Pierwszy raz byłam wtedy na takiej wycieczce. Podrostek w okularach miał ze sobą aparat fotograficzny mniej więcej wielkości połówki cegły ł życzył sobie, żebym mu pozowała, urywając gałązkę. „Popatrz na niebo!” – powiedział. Zamiast „Uśmiechnij się!” powiedział: „Popatrz na niebo!”

Kiedy wróciliśmy do domu, ojciec wziął Drugą Siostrę na stronę i ostrzegł, że jej kolega jest zanadto przymilny i ma rozbiegane oczy. Że to nie typ człowieka, na którym mogłaby polegać do końca życia. Kwadrans później siostra odprowadziła go do drzwi. Nigdy więcej się nie pojawił. A kiedy film został wyjęty z aparatu, stwierdzono, że się przypadkiem naświetlił. „Żadne zdjęcie nie wyszło -oznajmiła smutnym głosem Druga Siostra. – Jaka szkoda!”

Potem znajoma matki, której Druga Siostra bardzo przypadła do gustu, przedstawiła ją swemu siostrzeńcowi, młodemu, przystojnemu i „złotoustemu” przywódcy rewolucyjnych buntowników w fabryce broni. Kiedy siostra poszła się z nim spotkać, był akurat zajęty w prowizorycznym areszcie na parterze fabryki. Co prawda zaciemnione okna nie przepuszczały światła, ale nie tłumiły potwornych krzyków, które dochodziły z wewnątrz. To katowani członkowie innej frakcji skandowali cytaty z myśli przewodniczącego Mao.

Druga Siostra, zbyt wystraszona, by zajrzeć do środka, zrobiła w tył zwrot i uciekła. I słusznie postąpiła. Gdyby wybrała tego przywódcę rewolucyjnych buntowników na męża, bardzo by tego potem żałowała; przed końcem rewolucji kulturalnej, kiedy ta już właściwie dogorywała, skazano go na dwadzieścia lat więzienia.

Druga Siostra była jedynym dzieckiem w rodzinie, które pozwoliło rodzicom wybrać kandydata na męża, i teraz wiodła najbardziej stabilne i szczęśliwe życie. Wszyscy jej zazdrościli.

Tamtego wieczoru wcześnie zgasiłyśmy światło na poddaszu.

– Mała Szóstko – odezwała się Duża Siostra z drugiego łóżka -gdzieś ty się dzisiaj podziewała? Ojciec powiedział, że wyszłaś około południa.

– Byłam w szkole. – Otworzyłam szeroko oczy. Ciebie także nie było w domu, pomyślałam. Unikasz mnie. Odwróciłam się na bok, plecami do niej.

– Nie poszłaś do szkoły. Mnie nie oszukasz – odpowiedziała.

– To po co pytasz? – mruknęłam pod nosem.

2

Trzeci Brat, a jednocześnie najstarszy syn, był prawdziwym tyranem, rozpieszczanym zarówno przez ojca, jak i przez matkę. Kiedy miał piętnaście lat, wraz z rówieśnikami z sąsiedztwa nałożył opaskę Czerwonej Gwardii, lecz tylko jemu udało się wcisnąć do pociągu do Pekinu i zobaczyć przewodniczącego Mao. Kiedy wieczorem wrócił ze stolicy, sięgnął za siebie i wyczarował garść landrynek w plastikowej torebce, czym wprawił w osłupienie nas, maluchów, czyli Czwartą Siostrę, Piątego Brata i mnie.

Nieporozumienia między nim a matka i ojcem zaczęły się latem 1980 roku.

Teraz wdał się na dole w zażartą kłótnię z rodzicami, której powodem był incydent z Czwartą Siostrą. Matka wyrzucała mu, że nie dba o rodzinę i że wychowując go, zmarnowała czas.

Aby jak najszybciej wynieść się z domu i nie dzielić pokoju na dole z rodzicami i Piątym Bratem, ożenił się z dziewczyną z sąsiedztwa, nie informując o tym ani matki, ani ojca, po czym przeprowadził się do jej rodziny.

– Twoja żona – skarżyła mu się matka po jakimś czasie – ani razu nie powiedziała do mnie „mamo”.

– To jej sprawa – odburknął, wychodząc do sieni. – Przecież wszyscy dorastaliśmy bez żadnej pomocy z waszej strony – dodał i wyszedł z domu.

Na poddaszu słyszałyśmy to wszystko, ale żadna z nas nie odezwała się słowem.

Trzeci Brat nigdy nie opowiadał nikomu z rodziny o swoich przeżyciach podczas pobytu na wsi ani też nie rozmawiał o latach, które przepracował jako doker u armatora w Ipin już po powrocie do miasta. Miał swoje powody, aby odczuwać rozgoryczenie, wyjaśniła nam później jego żona.

W połowie lat siedemdziesiątych, w początkowym okresie powrotu mieszkańców miast ze wsi oraz przydziału stanowisk pracy, członkowie kadry wszystkich szczebli, rozbestwieni podczas rewolucji kulturalnej, otwarcie angażowali się w różne działania korupcyjne: ludzie z koneksjami dostawali ciepłe posadki w biurze, tych, których stać było na łapówkę, czyniono pracownikami technicznymi na statkach, natomiast tym bez układów i pieniędzy pozostawała praca dokera. Trzeci,Brat i jego koledzy bardzo szybko wzniecili strajk, do czego prawo gwarantowała im konstytucja Chińskiej Republiki Ludowej. Jednak należy pamiętać, że robotnicy stanowili przewodnią siłę narodu jedynie pod „przewodnictwem” partii. Więc jeżeli gdziekolwiek dochodziło do tego rodzaju „zakłóceń”, jednym telefonem ściągano policję, żeby aresztowała „przywódców kontrrewolucyjnych zamieszek”, których czekały surowe wyroki, z karą śmierci włącznie. To była stara, sprawdzona metoda gaszenia niepokojów społecznych. Jednak tym razem strajkujący mieli w ręku dowody świadczące o korupcji pośród członków kadry. Więc czołowi działacze, znani ze swych bezpardonowych metod podczas rewolucji kulturalnej, czując, że tracą grunt pod nogami, postanowili zastosować „łagodne środki”. Wszystkim dokerom przydzielono nowe miejsca pracy. Trzeciego Brata skierowano na najwyższy bieg Jangcy, gdzie został marynarzem na płaskodennej łodzi. Tkwił tam sześć lat, zanim udało mu się znaleźć zmiennika rodem z Ipin, który pragnął wrócić w rodzinne strony. Ta zamiana pochłonęła wszystkie oszczędności brata, jakie zdołał zgromadzić w ciągu sześciu lat, ale wreszcie w 1980 roku znalazł pracę na statku u lokalnego armatora.