Изменить стиль страницы

Powróciła jeszcze bardziej zdeterminowana.

– Dlaczego? Dlaczego, gadaj! Co ogłosili?

– Au! Działania odwetowe. Złamanie obyczaju.

– Co na to Loża?

– Odwlekali aż do porozumienia z innymi Cywilizacjami.

– Którzy to byli Deformanci?

– Trudno powiedzieć, ale chyba większość z otwartych struktur handlowych.

– Loża chciała przyzwolenia na wybicie ichnich od-szczepieńców.

– Nie. Aktywnego sojuszu.

– Mów.

– Deformanci zaatakowali jeszcze usza; o nich przynajmniej zdążyłem usłyszeć. Puść mnie już!

– Cicho. Karta przetargowa. Co na to Judas?

– Nie wiem. Naprawdę! Może nie dałum sobie znać, a może nie zdążyłum. Deformanci pożarli Soł-Port. Nie dali rady przełknąć, musieli cofnąć Kły. Za to zamykają wszystkie trojki wychodzące. Capnęli i nas.

– Zawinęli nas Deformanci?!

– Aha. Ale bezpośrednie zagrożenie dla Sol-Portu to już byl dla Loży stan krytyczny i otworzyła dwie Wojny. Więcej nic nie wiem, na pewno próbowały nas odbić – nie wiem, nie wiem, zablokowało Plateau.

– Zablokowało Plateau, powiadasz.

– Przecież sama widzisz.

– W jaki sposób Sak przemieszcza się w zewnętrznej przestrzeni?

– Zawsze jest zaczep węzła, ujście kraftunku. Hak. To może być nawet ziarnko piasku.

– I w jaki sposób to ziarnko piasku opuściło Sol-Port?

– W wynajętym trójzębowcu.

– Przez kogo wynajętym?

– Przeze mnie, chyba.

– Nie powiesz mi, iż wierzysz, że to była twoja ory-watna inicjatywa. Skąd miałuś cynk o nim? – wskazała Zamoyskiego.

– Wyciąfum, wyciąłum!

– Sama bym wycięła – mruknęła Angelika. – Kiedy tu się tak pokopało? Podczas ataku Deformantów, czy kontrataku Wojen?

– Wojen.

– Gdyby nie blokada Plateau, z pewnością byłubyś z sobą w kontakcie, chociażby po to, by przesyłać pliki z drenażu naszych pamięci. Znasz adresy. Jakie to Pola?

– Ja…

– Jakie to Pola?

Chłopczyk machał rękoma, z oczu płynęły mu łzy. Angelika podnosiła go za włosy. Może znajdowali się w lekkiej Strefie -G, a może dziewczyna była tak silna. Zamoyski widział jej zaciśnięte wargi, ściągnięte brwi i rozumiał, że jest tu świadkiem formatowania się osobowości McPherson bodaj czy nie ostrzejszego niż to, któremu swą manifestację poddał był ten ich porywacz.

Kiedyś Adam żywił przekonanie, iż nie podobna pokierować świadomie ewolucją własnego umysłu, nakazać sobie myśleć bądź nie myśleć o danej rzeczy lub w dany sposób; że to żywioł, że człowiek jest wypadkową biologicznych determinant i wpływów środowiska, a co więcej – to sprzężenia zwrotne, w większości zresztą gaszące, których końcowego efektu nie można przewidzieć. Kiedyś dałby sobie za to rękę uciąć. Doktor Durenne wyleczył go z tej wiary.

Czy jednak Angelika miała świadomość, co czyni? Przesłuchiwała dziecięcą manifestację, zadając jej swobodnie ból i strasząc większym, bardzo naturalna w swym okrucieństwie. Sprawiało to Adamowi wielką przykrość, ale nie mógł oderwać wzroku; nie chciał oderwać wzroku.

– Samu jednu? – kontynuowała.

– Tak.

– A te nanomaty?

– Dla gości.

– Jakieś wygody dla oprawcy?

– Po co? Na te parę godzin?

– Widziałam elementy sztucznych konstrukcji, one nie pochodzą z Afryki, wkręcone w ten labirynt. Dno basenu. Korytarze z mikromaterialowych spoin.

– Nie moje. Pewnie Deformantów. Albo tego trójzęba.

– Akurat! Wojny by nas tak nie skraftowaly, Port i Port, w każdym razie nie przeżylibyśmy tego.

– Skąd ja mam wiedzieć? – poskarżył się płaczliwie mały. – Odcięto mnie od Plateau, nie wiem nawet, gdzie jesteśmy.

– Koło Sol-Portu.

– Tam byliśmy przed atakiem Wojen. Ale teraz? Bez zegara a-czasu nie znam nawet prawdopodobnego promienia przesunięcia. Bo kiedy przyszło ostrzeżenie -

– Jakie ostrzeżenie?

– O blokadzie Plateau. Ze na kilkudziesięciu latach świetlnych jedna z Wojen w ten sposób odetnie Deformantów od ich Plateau.

– Z tego przynajmniej wynika, że nie opuściliśmy jeszcze owego obszaru…

– No? Już? – Miodowy chłopiec podskakiwał na palcach nóg. – Co ci mam więcej powiedzieć?

– Zapomniałuś? Adresy Pól transferowych,

I powaliła chłopca na kolana, przydepnęła mu stopy, z kieszeni spodni wyjęła chustę, po czym związała mu nią ręce. Rzucał się jak pstrąg na brzegu.

– Smaug! – krzyknęła. Smok uniósł łeb.

– Ogień, stałe źródło – zarządziła. – I jakieś, mhm… dyby.

Smok uderzył ogonem znad grzbietu, niczym skorpion, wybijając w ziemi dziurę o średnicy dwóch stóp. Rzygnęło stamtąd wulkanicznym żarem.

Co zaś do dyb, to wyrwał je sobie z boku: parę żelaznych obejm o regularnym obwodzie. Cisnął je Angelice tylną łapą.

Gdy zakuwała manifestacji nogi, Zamoyski podszedł i spytał cicho:

– Co ty robisz?

– Muszę wydostać z niego te namiary – odmruknęła, nie przerywając.

– Co ty robisz? – powtórzył tępo.

– Jest zamknięty w ciele i chyba nie ma blokad neuronowych. Krótkie przypalanko powinno wystarczyć. Prawda, mały? Wystarczy, wystarczy.

Chłopak przestał się już wyrywać. Patrzył w morze nad sobą, oczy miał wielkie, niebieskie, zaszklone łzami. Zamoyski odciągnął Angelikę za Strefę.

– Po co ci one właściwie? -Mhm?

– Te adresy.

– To jedyny trop prowadzący do porywaczy.

– Ale dla nas i tak bezwartościowy.

– Kto wie?

Uśmiechnęła się, odgarnęła włosy z twarzy. Gest był ten sam, co w Farstone, w weselnym namiocie, co przed drzwiami celi Zamoyskiego w Puermageze.

Adamem wstrząsnęło obrzydzenie.

– Co to, już nie jesteśmy skazani na kasację? – warknął.

– Widzisz przecież. Szczęśliwy zbieg okoliczności, wyrwaliśmy się im spod kontroli, cały Sak się wyrwał. Teraz tylko dać znać Cywilizacji.

– Proszę bardzo, zrób to.

– Fakt, jesteśmy pod tą blokadą Wojen. – Zamyśliła się. – Gdyby jakoś dobrać się do programów Kłów…

– To co?

– Wyniosłyby nas spod blokady Plateau.

– Przecież znajdujemy się w Saku.

– Miałam na myśli Kły zewnętrzne, te z trójzębowca przewożącego Hak. Zresztą to wszystko jedno, one muszą być ze sobą sprzężone; byle dostać się do ich programu. Drań musi znać i te adresy. – Obejrzała się przez ogień na jeńca.

Zamoyski zacisnął zęby w bezsilnej złości. Chciał nią potrząsnąć, ale wywinęła mu się z rąk. Teraz patrzyła nań z jawną podejrzliwością.

– Zastanów się – nacisnął. – Przecież to jest błędne koło! Nie pokierujesz Kłami, dopóki nie wyjdziemy spod blokady, a nie wyjdziemy spod blokady, dopóki nie dobierzesz się do ich programów. Sama mówisz, że wszystko idzie przez Plateau. Więc chociażby ci tu wyśpiewał setkę adresów – nic to nie da! Jak w ogóle zweryfikujesz jego słowa bez dostępu do Plateau? To wszystko nie ma sensu.

– Mhm, faktycznie, jest to problem. – Przeciągnęła się, prostując nad głową ramiona, puściła oko do Zamoyskiego. – Ale nie trzeba się od razu poddawać, zawsze jest jakaś nadzieja. Pamiętasz? Wydostałeś mnie z grobu.

I poszła przypalać chłopcu stopy.

Absurdalna sytuacja, pomyślał Zamoyski. Czysty surrealizm, ktoś podmienił scenariusz dramatu. Wrócił do smoka.

– Słuchaj-no, na czym właściwie polega ta blokada Plateau?

– Nie wiem – odparł Smaug. Nie otwierał nawet pyska, mruczał z głębi piersi.

– No ale musi chyba istnieć jakiś teoretyczny opis. Jakie są możliwości?

– Nie ma żadnych. Nie można postawić między Plateau a odbiornikiem żadnego izolatora, ponieważ położenie odbiornika nie ma znaczenia: z każdego punktu Plateau jest tak samo blisko do każdego punktu dowolnej innej inkluzji.

– To wiem, mówiła mi. Ale sam przyznajesz, że ta blokada istnieje.

– Tak.

– Zatem?

– To Wojny.

– Co: Wojny?

– Potrafią.

– To znaczy kto?

– Tylko Wielka Loża zna raporty. Gnosis cenzuruje.

– Jakie raporty? Co to właściwie są, te Wojny?

– Zakraftowuje się je w obszernych Portach o czasie przyśpieszonym do Słowińskiego. Przez setki milionów Port-lat nic innego nie robią, tylko doskonalą metody zniszczenia, prowadząc tam bezustanne wojny, wszyscy ze wszystkimi; tak ewoluują w rejony technologii inaczej nieosiągalnych. Nigdy dotąd nie uwolniono żadnej Wojny poza Port drugiej Wojny lub poligonowy. Hoduje się ich wiele; nie wiem, ile. Inne Cywilizacje hodują również; na pewno usza i antari. Duży procent samoistnie obumiera. Napuszcza się je wzajem na siebie i krzyżuje. To cala nauka. Inżynierowie morteugeniki zdają raporty tylko przed Wielką Lożą. A ponieważ i tu może zajść niebezpieczeństwo skażenia technologią, wszystko przechodzi potem przez cenzurę Gnosis. Oni więc mogą wiedzieć. Ale nikt więcej. Ja wiem, że blokada Plateau jest niewykonalna.